Magda
*****
Reszta dnia upłynęła nam na wspólnym świętowaniu.
Wspólnym - w znaczeniu, że byliśmy we dwoje, bo Maciek zniknął gdzieś i nie wracał przez długi czas. Gdy
zapadła noc, a my zmarznięci i całkowicie wyczerpani rozłożyliśmy się
na kanapie przy jakimś łzawym romansidle, trzasnęły drzwi wejściowe. Spojrzałam
na Kubę, ale nawet nie oderwał oczu od ekranu - wiedziałam, że
nieobecność brata była dla niego bolesną oznaką ignorancji i chłopak
postanowił odpłacić się tym samym. Rozległ się odgłos butów uderzających o posadzkę, ciche przekleństwo i trzask. Zgadywałam, że upadła mu kula. Zerwałam się szybko, by pomóc, ale Kuba powstrzymał mnie ruchem ręki.
- Oszczędź sobie - mruknął.
Sam podniósł się powoli i wyszedł z pokoju.
- Jesteś pijany? - przytłumiony głos Kuby był pełen obrzydzenia.
Nie
usłyszałam odpowiedzi. Coraz bardziej się denerwowałam - Kuba był zbyt
spokojny, milczący, a to u faceta oznaka kotłującej się wewnętrznej
złości. Nic nie wskazywało na to, że mieli wszcząć bójkę lub awanturę,
więc na powrót zagłębiłam się w fabule filmu. Mój
przyjaciel (pomimo niezręczności, jaka zapanowała miedzy nami po tamtym
publicznym pocałunku, wciąż tak go nazywałam) wrócił po kwadransie.
- Śpi - poinformował mnie bezbarwnym głosem, choć wcale nie pytałam.
Usiadł
bliżej, niż przed powrotem Maćka. Obserwowałam jego twarz - gościło na
niej nienaturalne napięcie, jakby maskował wszelkie uczucia. Podskórnie
czułam, że o czymś nie wiem.
- Martwiłam się - szepnęłam, przysuwając się do jego boku.
Zrobiłam
to odruchowo, a on równie automatycznie objął mnie ramieniem. Był
ciepły i tak miło pachniał. Czułam się bezpiecznie i beztrosko - żadnego
napięcia, motyli w brzuchu, zdenerwowania. Jakbym tuliła brata.
Niestety, to co zrobił później, było bardzo nie-braterskim odruchem... Poczułam
jego usta na czole, po czym ześlizgnęły się po mojej skroni na
policzek, a następnie odnalazły wargi. Wciągnęłam powietrze zaskoczona i
odchyliłam lekko głowę.
- Przepraszam - zawstydził się. - Myślałem, że ...
Nie miałam pojęcia, jak zareagować. Chciałam tego, a jednak nie... mogłam. Czułam, że nie powinnam. Co pokierowało mną później? Chwyciłam
go za przód koszulki i przyciągnęłam do siebie, a on zaskoczony, poddał
się. Wpiłam się w jego miękkie wargi z wielką pasją. Opadłam na oparcie
kanapy, a on na mnie. Nigdy tak nie całowałam, nawet w snach.
Zacisnęłam powieki i poddałam się uczuciu, a oczyma wyobraźni widziałam
nad sobą... Maćka? O mój Boże! Zerwałam się, jak oparzona, odepchnęłam go, a Kuba zdezorientowany nie
miał pojęcia co było ze mną nie tak. Omiotłam bruneta przerażonym
spojrzeniem - usta miał spuchnięte, włosy w nieładzie. Opierał się na
łokciach, a jego wzrok wyrażał zdumienie.
- Nie powinniśmy... - wymamrotałam, po czym zostawiłam go samego, zwiewając do swojego pokoju. Nie byłam pewna czy przy ostatnich słowach chodziło mi o starszego, czy młodszego brata.
***
Od tamtej pory nasze wspólne życie uległo zmianie.
Nie
była ona może bardzo wyczuwalna, ale jednak... Maciek przestał się do
mnie odzywać, nawet złośliwie. Kuba też. Mijaliśmy się na korytarzu i w
pracy, a on zachowywał się uprzejmie i miło, jednak traktował mnie jak
zwykłą koleżankę. Nie zwierzał się, nie pytał o radę. W jego
przypadkowych spojrzeniach widziałam słabo maskowany ból. Źle... wszystko poszło źle!
Kolejne wiosenne miesiące upłynęły na tolerowaniu własnej obecności, przemilczanych posiłkach i równie beznadziejnych wieczorach. Maciek
regularnie uczęszczał na rehabilitację, rzadko bywał w domu. Ja
kompletowałam dokumenty, które były potrzebne do ponownego złożenia na
uczelni, a Kuba dzielił czas między pracę i treningi, na których coraz
lepiej mu szło. Były całkiem jasne widoki na załapanie się do kadry.
***
Zdarzyła się jednak taka sobota...
Zmywałam naczynia. Lubiłam
tą czynność, uspokajała mnie i odprężała. Czyste talerze układałam na
suszarce, która znajdowała się nad moją głową, w szafce nad zlewem.
Wkrótce zabrakło tam miejsca (kto by pomyślał, że trzy osoby mogą tyle
nabrudzić) więc trzymając ociekający ciepłą wodą talerz, sięgałam na
półkę wyżej.
Niestety,
była zbyt wysoko, albo to ja byłam za niska. Stanęłam na palcach,
zagryzłam wargę zębami i już prawie, prawie tam sięgnęłam, gdy
czyjaś dłoń wyrwała mi naczynie.
Poczułam, jak otarło się o mnie jego ciało i po chwili talerz spoczywał już bezpiecznie na swoim miejscu. Zacisnęłam
powieki. Był za mną, znałam ten zapach. To był on i właśnie przyparł
mnie do blatu. Moje włosy odgarnął na bok, ciepły oddech na moim karku
sprawił, że cała się spięłam.
- Pragnę cię - wyszeptał szorstko.
Westchnęłam,
gdy uzmysłowiłam sobie znaczenie jego słów. Mocniej złapałam się blatu,
wbiłam paznokcie w metal, a z kranu wciąż lała się woda. Jego zimne dłonie wsunęły się pod moją koszulkę - nie zapytał, czy było mu wolno. Nie zabroniłabym...
Wciągnął
powietrze ciężko, przez nos. Przycisnął się do mnie, a ja walczyłam o
oddech. Odchyliłam głowę do tyłu, dosłownie wpił się w moją szyję, a
jego dłonie ściskały moją skórę.
- Maciek - mój głos był tak samo słaby, jak nogi.
Nagle trzasnęły gdzieś drzwi, ale ja nie byłam w stanie myśleć o niczym innym, niż to, że Maciek dyszał mi we włosy.
- Co jest? - spytał głos Kuby.
Oprzytomniałam natychmiast. Stał w drzwiach i...
***
Zerwałam się tak gwałtownie, że aż usiadłam. Potoczyłam wokół spanikowanym wzrokiem.
Zerwałam się tak gwałtownie, że aż usiadłam. Potoczyłam wokół spanikowanym wzrokiem.
Byłam w łóżku, swoim łóżku, a to... tamto... to był tylko sen!
Przyłożyłam
dłoń do piersi - moje serce biło w szaleńczym tempie. Włosy przy
skroniach były wilgotne, a gdy spojrzałam w lustro wydały mnie moje
policzki - miałam mokry sen, a w roli głównej wystąpił Maciek. W tamtym
momencie pytałam siebie - co mi się, do cholery, poprzewracało w głowie?
***
Gwałtowna
pobudka sprawiła, że od rana miałam kiepski humor, dziwnie bolał mnie
brzuch i ogólnie wszystko wyprowadzało z równowagi. Łapałam się na
chwilowych zastojach, gdy wlepiałam wzrok w jeden punkt, nieświadoma
upływu czasu. Pomimo tego, sumiennie posprzątałam mieszkanie, zrobiłam zakupy i przygotowywałam śniadanie, gdy panowie jeszcze spali.
Nastrój
odrobinę mi się poprawił, gdy otworzyłam okno, a delikatne majowe
powietrze wpadło do środka, owiewając moją twarz i niosąc ze sobą świeży
zapach. Słońce nieśmiało przedzierało się przez cienką warstwę jasnych
chmur, pogoda się polepszała. Uśmiechnęłam się pod nosem - po brzydkiej
wiośnie nie zostało już nawet wspomnienie. Za szybą wszystko mieniło się
w odcieniach zieleni. Pierwszy do kuchni wszedł Maciek.
Nie widziałam go, ale słyszałam kroki, a miał całkowicie inny sposób chodzenia, niż Kuba.
Byłam dobra w rozróżnianiu takich szczególików! Szczególnie zaś po moich małych, zboczonych przygodach tuż przed świtem. Obejrzałam
się przez ramię - zaspany i rozczochrany zasiadł przy stole. Oczy miał
spuchnięte i małe, a na sobie jedynie luźne spodenki. Nie pofatygował
się, by włożyć koszulkę, bo i po co? (przecież ja miałam nerwy ze stali i
nie reagowałam na prawie nagich mężczyzn, w szczególności tych, do
których czułam niejasny pociąg). Policzki zapiekły mnie, więc szybko skupiłam wzrok na smarowaniu kanapek. Gdy z pełnym talerzem odwróciłam się wreszcie, było ich już dwóch. Kuba
w znoszonych dresach i koszulce, która prawdopodobnie kiedyś była nowa
(choć nie byłam do końca pewna) przeczesywał swoje długie pasma palcami.
Cokolwiek próbował z nich ułożyć - nie udało mu się.
Postawiłam
przed nimi jedzenie, na co zareagowali niewyraźnymi pomrukami, po czym
sama zasiadłam w centralnym miejscu. Szybko spałaszowałam swoją kanapkę,
śpieszyło mi się, by zwiać z mieszkania, mogłam przecież pójść na
spacer. Już wychodząc z kuchni zauważyłam, że między braćmi panowało dziwne napięcie, ale zignorowałam to.
W swoim pokoju szybko ogarnęłam się, by być gotową do wyjścia. Przewieszałam właśnie torebkę przez ramię, gdy to usłyszałam:
- Palant!
- Idiota!
Niewątpliwie, była to bardzo urocza wymiana uprzejmości w tamten sobotni poranek. Zbliżyłam się do kuchennych drzwi.
- Nie odzywaj się do mnie, bo obiję ci mordę, gówniarzu! - warknął Kuba.
- Ojeeej, ale się boję! Tak się boję, że ledwo stoję! - odszczeknął się Maciek.
Zapanowała cisza, a ja powstrzymywałam śmiech. Oni potrafili być tacy dziecinni! Później
Kuba wymamrotał coś tak cicho, że mój słuch tego nie ogarnął. Za to
trzask przewracanego stołka rozpoznałam natychmiast - zerwałam się z
miejsca.
- Lepiej być dobrym przez większość czasu i ulec kontuzji, niż całe życie być nieudacznikiem, a raz wygrać, i to fuksem! - Wrzask Maćka poniósł się po mieszkaniu.
Pięść
uderzyła w stół. Wpadłam do kuchni akurat, gdy Kuba popchnął brata tak,
że tamten uderzył plecami o parapet i natychmiast do niego podbiegł.
Maciek zamachnął się dziko, ale Kuba w porę zrobił unik. Wyprostował się
szybko, a drugi cios Maćka już doszedł celu. Patrzyłam na to wszystko oniemiała. Było w nich tyle złości, agresji...
Nie
bardzo wiedząc, co robię, rzuciłam się, by ich rozdzielić. Chwyciłam za
nagie ramię wyższego i nagle poczułam przenikliwy ból. Jak zgadywałam
na szybko, oberwałam w nos. Zatoczyłam się lekko, uniosłam rękę do
twarzy, a pod dłonią poczułam ciepłą wilgoć - krew! Leciała mi krew!
Oderwałam
wzrok od szkarłatnych kropli padających na jasną posadzkę i podniosłam
go na winowajcę. Wciąż był zdziwiony - wiedziałam, że zrobił to
przypadkiem, a ja głupio postąpiłam, pchając się między dwóch
rozwścieczonych facetów. Patrzyliśmy
na siebie we trójkę i prawdopodobnie prędzej wykrwawiłabym się, niż
pierwsza odezwała, ale przerwał nam znajomy odgłos otwieranych drzwi. Musieliśmy wyglądać dziwacznie, bo taka też była mina Dawida, który w pół kroku zatrzymał się w wejściu.
-
Nie wiem, co za obrzędy sobie tu urządzacie i wcale mnie to nie
obchodzi, ale jeśli to ma jakiś związek z upuszczaniem krwi i składaniem
ofiar, to mnie tu jednak nie ma - wypowiedział to wszystko na wydechu, a
później się uśmiechnął. - Jak nie czujesz się bezpieczna z nimi, czemu
się wcale nie dziwię, zawsze chętnie służę gościną - zwrócił się do
mnie, podając paczkę chusteczek.
Jego przybycie na tyle rozładowało atmosferę, że mogłam pójść po mop i posprzątać. Maciek opuścił mieszkanie bez słowa, a Kuba z Dawidem pogrążyli się w rozmowie.
***
Wróciłam ze spaceru późnym popołudniem, a nos nie bolał już, tak jak wcześniej, ból bowiem rozprzestrzenił się na całą twarz! Byłam
zła? To mało powiedziane! Obawiałam się, że spuchnę, a chyba każdy zna
te spojrzenia opiekuńczych starszych pań, które za moimi plecami
potakiwałyby głowami i szeptały, że pewnie pobiłam się z kimś w stanie
alkoholowego upojenia. Zrozpaczona, wpatrywałam się w lusterko, ale twarz wyglądała normalnie. Dawid sobie poszedł, Kuba także gdzieś zniknął. Maćka nawet nie szukałam, lepiej żeby schodził mi z drogi.
Postanowiłam zaszyć się w zaciszu własnego pokoju. Zrzuciłam płaszcz, a wtedy zauważyłam sporych rozmiarów bukiet. Czerwone róże... Żadnej karteczki. Powąchałam
je - nie pachniały tak przyjemnie, jak herbaciane ścięte wprost z
ogródka, ale i tak zrobiło mi się miło. Kuba wcale nie musiał... Położyłam
się z uśmiechem na ustach, bukiet przytuliłam do piersi i zatonęłam w
marzeniach - były to już drugie kwiaty podarowane mi przez mężczyznę.
Wszystkie od tego jednego.
Kuba
*****
Ostatnie dni nie należały do najlepszych.
Oczywiście pod względem uczuć, bo w sprawach kariery wszystko toczyło się bardziej, niż pomyślnie. Kubacki przyniósł mi informację, że trener chciał ze mną rozmawiać. Trener reprezentacji... Natychmiast
poszedłem za Mustafem, bo jaki sens miało zwlekanie - byłem niemal
pewien, że dostanę szansę na występ w lecie. Pojadę na konkurs - jeszcze
pół roku wcześniej pukałbym się w czoło.
Po powrocie, cały w skowronkach, wpadłem prosto do pokoju Magdy. Chciałem
ją przeprosić za wszystko - moje zachowanie w ciągu zeszłych miesięcy,
kłótnię z Maćkiem, w wyniku której ucierpiała i całokształt mojej
głupoty. Byłem taki szczęśliwy! Zamierzałem jej wszystko opowiedzieć. Ułożona na swoim małym łóżku, spała mocno, a w objęciach trzymała... bukiet róż. Jaskrawo czerwonych, aż raziły mnie w oczy. A jej uśmiech? Jakby ktoś dał jej gwiazdkę z nieba, a tym kimś nie byłem ja.
Cholernie ciężko było mi przyznać przed samym sobą, jak bardzo mnie to zabolało. Ktoś także o nią zabiegał. Nie daje się przecież takich kwiatów pierwszej lepszej dziewczynie... Załamany, wycofałem się powoli i przymknąłem drzwi najciszej, jak potrafiłem.
Czekałem
tam chwilę z ręką na klamce, nie wiadomo po co. Gdy się opamiętałem i
ruszyłem wreszcie, mój wzrok przyciągnęło spojrzenie. Maciek
stał w drzwiach swojego pokoju. Nonszalancko oparty o framugę, ręce
założył na piersi i uśmiechał się. Nie był to jednak prawdziwy uśmiech,
raczej grymas ust, nie sięgający oczu - te pozostawały obojętne. O co mogło mu chodzić? Czy śmieszyło go to, że Magda mnie odrzucała? Ciekawe czy zauważył, wszakże, zawodowo ją olewał... Nie, to niemożliwe. Maciek miał inne rzeczy na głowie.
Wiedziałem
jedno - trzeba było brać się do roboty i zdobyć Magdę, zanim ten
tajemniczy podrywacz zrobi to za mnie! Miałem nadzieję, że brat pomoże
mi, gdy już przestanie się gniewać. Wciąż pamiętałem jaki był przed
kontuzją - równy gość.
- Co? Wyrzuciła cię? - spytał ironicznie. - Nie dziwię się...
- Odwal się - rzuciłem z uśmiechem.
- Tobie też wszystkiego... najgorszego - odpowiedział i zatrząsnął mi drzwi przed nosem.
Wzruszyłem
ramionami - musiałem pogadać z nim innym razem. Rzucając się na kanapę,
przypomniałem sobie, co zakomunikował mi Mustaf na odchodnym - cała
ekipa wybierała się w kolejny weekend do domku letniskowego. Planowali
ostrą imprezę. To
była moja szansa, okazja - wiedziałem jakie rzeczy dzieją się na takich
wyjazdach... a ja chciałem z nią poważnie porozmawiać. Dość czajenia się, Kubuś. Jesteś facetem... Jesteś, prawda?
Magda
*****
W poniedziałek Maciek poszedł za Kubą na trening.
Kilka minut wcześniej siedział jeszcze w kuchni, widziałam jak się miotał, myślał gorączkowo, aż wreszcie chwycił kurtkę oraz kule i wyszedł. Podeszłam
do okna i uchyliwszy firankę, obserwowałam, jak z zawziętością kuśtykał
po chodniku. Mógł zamówić taksówkę, ale nie zrobił tego. Był zbyt dumny.
Lato dawało już o sobie znać, ale po przejściu gwałtownych burz, powietrze ochłodziło się znacznie, a
temperatura na zewnątrz była tak samo niska, jak poziom ciepłych uczuć Maćka w
stosunku do mnie. Zazwyczaj ignorował moją obecność, czasami złapałam go na spojrzeniu, ale zaraz odwracał wzrok i uciekał. Bolało
mnie to, a równocześnie gdzieś w głębi mnie rodziła się pewna
fascynacja tym chłopakiem - jego mroczną naturą, niechęcią. Zastanawiałam się, jaką ciemną przeszłość Maciej ukrywał, pod osłoną tej
oziębłości.
Normalna dziewczyna olewałaby go po prostu - jak to
mówiła piosenka: "czasem ktoś nam powie nie", a ja lgnęłam do niego, jak
ćma szukająca światła w nocy. Wciąż jeszcze zastanawiałam się nad
charakterem Maćka, nie zauważyłam nawet, że za oknem zapadł zmrok.
Zerwałam się, gdy trzasnęły drzwi wejściowe. Po chwili do kuchni
wszedł zmarznięty Kuba, jego nos był zaczerwieniony, a on sam rozcierał
dłonie. Usiadł ciężko za stołem i poprosił o herbatę. Ledwie zdążył
ją wypić, a już musiał iść - wziął sobie nocną zmianę, by mieć czas na kolejne
treningi przed wyjazdem. Wychodząc, wpadł na mnie lekko na korytarzu. Nasze
spojrzenia się spotkały, a oddechy zmieszały. Zapanowała pełna napięcia
chwila. Poczułam jego dłoń nieśmiało sunącą po mojej talii.
Widziałam zdecydowanie w jego oczach i ... nagle zacisnął powieki i odsunął się. Poklepał mnie tylko pieszczotliwie po włosach i już go nie było. Policzki paliły mnie mocno, ale oprócz tego nie poczułam nic. Natychmiast
pojawił się w mojej głowie obraz, w którym to zderzyłabym się z Maćkiem -
jego dłonie nie byłyby opanowane, tylko silne i stanowcze, a spojrzenie
czarnych oczu zrobiłoby mi dymiącą dziurę w sercu. Pocałowałby mnie mocno i bez
wahania, a ja mogłabym jedynie jęczeć z pragnienia. Więcej, chciałabym więcej...
Opanowałam się i było mi bardzo wstyd... Stałam
oparta o ścianę, dłoń zacisnęłam na szyi, a pod nią czułam galopujący
puls. Co się ze mną działo? Fantazjowałam o Maćku? O tym psychopacie? W
momencie tuż po kolejnej nieudanej próbie pocałunku z jego bratem? Byłam chora,
upadła i jeszcze może jakaś rozwiązła... W łazience ochlapałam twarz lodowatą wodą. Magda, ogarnij się! - dopingowałam samą siebie.
Co z tego, skoro mój oddech wciąż był przerywany od samej myśli o nim. Co by było, gdybyśmy naprawdę znaleźli się blisko? Maciek, Maciek... Maciek!
Wyszedł przecież tak dawno, a wciąż nie było go z powrotem! Wcale
nie kryjąc się z niepokojem, zarzuciłam na siebie pierwszą lepszą bluzę, wsunęłam adidasy i zbiegłam po schodach. Na zewnątrz
panowała chyba ujemna temperatura (w maju!) bo mój oddech zamieniał się w białe obłoczki
pary.
Do skoczni nie było daleko, ujrzałam go zaraz za pierwszym
zakrętem, gdy szedł pustą uliczką. Słyszałam przekleństwa, gdy rzucał
raz jedną, a raz drugą kulą. Później je podnosił i ruszał dalej. Było mi
go szkoda. Gdy nagle ciężko upadł, krzyknęłam, nie panując
nad sobą. Podbiegłam szybko i zaczęłam go ciągnąć za łokieć, chciałam
pomóc. Wyszarpnął rękę.
- Zostaw, nauczyłem się chodzić ponad dwadzieścia lat temu! - warknął.
Podniósł
się, uszedł kilka kroków i znów kula z trzaskiem wylądowała na
chodniku. Po chwili sam do niej dołączył. Nie podnosił się.
Wiedziałam dlaczego - był upokorzony, bo ktoś zobaczył jego słabość.
Druga kula, rzucona daleko, utknęła w trawie, a z ust Maćka wyrwał się
jęk zniecierpliwienia. Wahałam się przez chwilę, ale moja kobieca natura wzięła górę.
- Pozwól sobie pomóc - poprosiłam, kucając przy nim. - To żaden wstyd, nikomu nie powiem.
Ponownie chwyciłam go pod łokieć. Tym razem się poddał. Gdy wróciliśmy do mieszkania, wyminął mnie bez słowa i zniknął w swoim pokoju. Kierowana czystą ciekawością, zadzwoniłam do Dawida. Niechętny do zwierzeń na początku, później wyznał mi, że Maciek tak wyczerpał się na siłowni, że znów odezwał się uraz w jego stopie.
Ponownie chwyciłam go pod łokieć. Tym razem się poddał. Gdy wróciliśmy do mieszkania, wyminął mnie bez słowa i zniknął w swoim pokoju. Kierowana czystą ciekawością, zadzwoniłam do Dawida. Niechętny do zwierzeń na początku, później wyznał mi, że Maciek tak wyczerpał się na siłowni, że znów odezwał się uraz w jego stopie.
- To dlatego upadł w drodze powrotnej - wymamrotałam cicho, odkładając słuchawkę.
Musiałam obiecać wcześniej, że nie zdradzę się ani słowem. Tak też zrobiłam.
Kuba
*****
Ciepły wiatr owiewał moją twarz i poruszał włosami Magdy, tak że wyglądała na nieźle rozczochraną. Była jednak typem dziewczyny, która miała gdzieś stan swojej fryzury. Jechaliśmy ściśnięci na tylnym siedzeniu, a ja wykłócałem się z Mustafem, żeby wreszcie schudł, bo zajmował zbyt dużo miejsca. Wkurzałem się na niego - całkiem wyraźnie złapałem go kilka razy, na tym, że zaglądał Magdzie w dekolt. Nie byłem może zazdrosny, ale moja męska natura rozkazywała mi interweniować - to była moja przyszła dziewczyna. Nie, nie bałem się tak myśleć, ba, byłem nawet pewien, że po weekendzie wyjedziemy stamtąd jako para. To był mój cel, a jak wiadomo, uświęcał on środki. Nie miałem pojęcia, jak zabiorę się do poważnej rozmowy, ale potrzebne mi były dwie rzeczy: alkohol i trochę prywatności z Madziulkiem.
Hmmm, w sumie to nie byłem pewien, co do tej prywatności, zwłaszcza, gdy rozwrzeszczana banda w starym audi Grześka Miętusa, zaczęła śpiewać przeboje z repertuaru Ich Troje. Czy lubili te piosenki, czy też chcieli być wierni naszemu Prezesowi? Bo wiadomo było, że słowa: prezes, czerwonowłosy lider i zięć, tworzyły pewien zbiór...
Dojechaliśmy akurat w porę, gdy słońce nie grzało już tak mocno, a wciąż panował przyjemny upał. Pod domkiem letniskowym, który wynajmowano co roku, stało już kilka aut. Każdy pospraszał znajomych, wiadoma sytuacja. Wodziłem wzrokiem za Magdą. Nie była wstydliwa, ale też nie przesadnie afiszowała się z tym, że nie znała większości osób. Gdy wypakowywałem węgiel do grilla z bagażnika, moją przyszłą kobietę porwał nie kto inny, jak nasz Amorek. Gdybym nazwał go tak przy ludziach, byłbym boleśnie zmuszony do odwołania swoich słów - Dawid pozował ostatnio na twardziela. Oprowadzał Magdę i przedstawiał znajomym.
- To jest Anka - wskazał na naszą nadworną puszczalską, która przyjechała z młodszymi chłopakami. Woziła się z nami od kilku lat. Ja sam nie miałem z nią bliższych, hmmm... stosunków, ale nie wykluczyłbym młodzików - imponowała im z pewnością taka wyzwolona dziewczyna.
- Nie trzeba było podawać jej ręki, nie wiadomo, co przed chwilą w niej trzymała - Dawid szepnął Magdzie, gdy do mnie podchodzili.
Uśmiechnąłem się szeroko, widząc jej zdziwienie.
- Nie wygląda na taką - stwierdziła, patrząc przez ramię.
Anka wyginała się właśnie na masce auta Miętusów. Kusa bluzeczka podjechała do góry, ukazując opalony, płaski brzuch. Widziałem dokładnie, kiedy niektórym poleciała ślina.
- Albo zmieniam zdanie.
Wciąż roześmiani, zniknęliśmy w chłodnym zaciszu chaty.
Magda
*****
Kuba poprosił mnie, abym wyszła z nim na zewnątrz, bo w środku było
zbyt głośno i tłoczno, a on chciał w spokoju porozmawiać. Posłuchałam go
chętnie, bo zaczynało mi się nudzić to całe zamieszanie, związane z grą
w "kto pierwszy schleje się tej nocy jak świnia". Przestronna weranda ukryta w cieniu lasu była idealnym miejscem. Oparłam plecy o drewnianą barierkę. Cienka
bluzeczka powiewała przy każdym podmuchu lekkiego wietrzyka, który
skutecznie chłodził nagrzane za dnia powietrze i niósł ze sobą zapach
kwiatów otwierających swe pąki nocą. W oddali cicho cykały świerszcze,
słychać też było rechot żab, które zamieszkiwały niedalekie stawy.
Objęłam
się rękami i spojrzałam na Jakuba. Światło księżyca oświetlało jego
twarz w ten sposób, że wyostrzyły mu się rysy - nagle szczęka wyglądała
na kanciastą, a oczy stały się harde, jak u jego brata. Zniknęły
dziecięce wręcz okrągłości. Wyglądał jak Maciek.
- Madziu? - zwrócił się do mnie łagodnym głosem.
Zdecydowanie to pozwoliło mi odróżnić z kim rozmawiałam.
-
Chciałbym ci coś powiedzieć, a właściwie to... wyznać - zaczął
nieśmiało, a ja otworzyłam usta, bo jakieś dziwne przeczucie mówiło mi,
że doskonale wiedziałam czego się dowiem. Widziałam to w jego spojrzeniu
i gestach każdego dnia, ale byłam zbyt mało pewna siebie, by sądzić, że
na to zasługiwałam.
- Proszę, nic nie mów - wstrzymał mnie ruchem dłoni. - Pozwól mi wyrzucić to z siebie teraz, gdy się wreszcie odważyłem.
Mówił cicho i z wyraźnym wahaniem, ale jego twarz była radosna. Nie mogłam go skrzywdzić!
Zbliżył się, ale mnie nie dotykał. Jego oczy były jak dwa węgielki w panujących ciemnościach, a mimo to takie łagodne...
- Zakochałem się... w tobie.
Zdanie
zawisło między nami, a on ostrożnie badał moją reakcję. Nie miałam pojęcia, co mu
odpowiedzieć. Głowa pełna była pustki, kompletnej, ślepej pustki. Nie
byłam zaskoczona, a jednak brakło mi słów...
- Nic mi nie odpowiesz? - spytał po dłuższej chwili, a jego głos przepełniony był smutkiem. Nie milcz, ty pusta idiotko! - tylko tyle podpowiedział mi mózg.
-
Jestem... - zaczęłam, a struny głosowe miałam napięte, aż bolało - to
znaczy, bardzo mi miło z tego powodu, Kuba - jąkałam się.
Musisz coś powiedzieć! Zrób coś, widzisz jego minę? Łamiesz mu serce, ty oziębła kretynko! Nie
znajdując innej możliwości, odruchowo rzuciłam mu się w ramiona.
Chciałam ukryć twarz, a tam byłam bezpieczna, jak w domu podczas burzy. Chciałam niemo przeprosić go, bo uświadomiłam sobie, że ja...
Kuba roześmiał się radośnie w moje włosy - zinterpretował ten gest na swój sposób. Głupia! Głupia! Głupia! - to słowo odbijało się od mojej czaszki. Gdy mnie pocałował, nie protestowałam. Był delikatny - jego usta muskały moje niczym skrzydła motyla, ledwie czułam cokolwiek. Przymknęłam powieki, bo niespodziewane łzy zaczęły palić moje oczy.
Kuba roześmiał się radośnie w moje włosy - zinterpretował ten gest na swój sposób. Głupia! Głupia! Głupia! - to słowo odbijało się od mojej czaszki. Gdy mnie pocałował, nie protestowałam. Był delikatny - jego usta muskały moje niczym skrzydła motyla, ledwie czułam cokolwiek. Przymknęłam powieki, bo niespodziewane łzy zaczęły palić moje oczy.
Sama nie
wiedziałam co czułam. Szczęście? Lęk? A może przerażenie, bo właśnie
robiłam krzywdę najbardziej wartościowemu człowiekowi, jakiego znałam? Trwaliśmy objęci kilka chwil, gdy usłyszałam stęknięcie sprężyn starej kanapy, która stała w kącie. W mroku nic nie widziałam, ale z pewnością ktoś podniósł się z niej, a później rozległy się szybkie kroki.
- I żyli długo i szczęśliwie - rzekł głos przepełniony zjadliwą ironią. - Jakie to słodkie.
Przechodząc obok nas, Maciek trącił mnie boleśnie ramieniem. Słyszał... Słyszał wszystko, bo cały czas tam siedział! Nie mogłam wytłumaczyć
sobie dlaczego moje ręce zaczęły się gwałtownie trząść, a serce podeszło
do gardła.
- On tak sobie żartował, złotko - zapewnił mnie Kuba. - Był zmieszany.
Spojrzałam na niego tępo. Czy on był ślepy? Nie rozumiał, czy nie chciał zrozumieć? Moje
myśli utonęły, wraz z kolejnym pocałunkiem. Staliśmy tam jeszcze jakiś
kwadrans, pogrążeni w cichej rozmowie - to znaczy Kuba mówił, a ja
rozglądałam się przerażona i w ciemności szukałam ciemnej sylwetki. Kuba
całował moje zimne dłonie, co chwilę cmokał mnie w czoło i policzki,
sporadycznie też w usta.
Był prawdziwym ideałem chłopaka, jeżeli chodziło o sposób traktowania dziewczyny.
Ja z kolei byłam perwersyjną idiotką, bo bardziej kręciła mnie oschłość i brutalność jego stukniętego brata. Postanowiłam jednak związać się z Kubą. To było okropne i egoistyczne, ale przyrzekłam sobie, że będę wiedzieć o tym tylko ja.
Czytałam
kiedyś taką książkę, w której główna bohaterka miała podobny dylemat -
kochała dwóch braci. Kochała obydwu, ale tylko w jednym była
zakochana...
Nie zasługiwałam na Kubę, byłam warta smażenia się w piekle, zaraz obok Maćka.
Zrobiło się chłodno, więc wróciliśmy do środka, akurat w momencie, gdy towarzystwo przepijało kolejkę. Automatycznie, wbrew swojej woli, odszukałam wzrokiem mojego prześladowcę. Kieliszek trzymany w dłoni, nie był jego pierwszym tamtej nocy. Siedział
w fotelu, koszulę miał rozpiętą, a włosy w całkowitym nieładzie. Oczy
też miał dziwne, zapewne drażniło je przytłumione światło i dym z
papierosów. Nalał sobie po raz kolejny - tym razem do szklanki i jednym haustem opróżnił jej zawartość. Patrzyłam, jak zahipnotyzowana, gdy otarł usta, a szklankę z łoskotem odłożył na stół. Nachylił się do niego Mustaf i z zatroskaną miną poklepał po plecach. Maciek pokiwał głową i obaj wymienili uśmiechy.
Kuba pociągnął mnie za sobą na kanapę, objął ramieniem i beztrosko pocałował w usta. Rozległy się gwizdy i wiwaty... a ja przerażona patrzyłam tylko na niego. Rzucając
nam długie, mroczne spojrzenie wstał, po czym się rozejrzał. Szybkim
krokiem przemierzył pomieszczenie i zagadnął wysoką dziewczynę stojącą w
kącie - Anka, to jej imię. Sypiała ze wszystkimi, którzy mieli ochotę,
tak powiedział Dawid, doskonale to zapamiętałam. Nie zdziwiłam się, że do niej podszedł - wyglądała jak egzotyczna księżniczka i miała figurę modelki.
Patrzyłam
niczym w transie, jak jego dłoń objęła jej pośladek. Przycisnął ją do
siebie i gwałtownie pocałował. Widziałam ich tańczące języki. Coś we
mnie upadło... Gdy wyszli, trzymając się za ręce, nikt nawet nie zwrócił na to uwagi. Życie toczyło się dalej, tylko ja utknęłam w miejscu. Wiedziałam co miało się wydarzyć w którymś z zamkniętych pokoi. Oczy mnie piekły, serce bolało. Głupia, głupia, głupia - wyłam w myślach.
***
Przez cały kolejny dzień atmosfera była dziwna, choć może to tylko ja tak sądziłam?
Nie miałam co się kryć - byłam załamana! Pytałam siebie dlaczego... Nie umiałam odpowiedzieć. To, co czułam w stosunku do Maćka, było całkowicie odmienne, niż moje uczucie do Kuby. W pobliżu pierwszego moja skóra płonęła ogniem, a przy drugim chciało mi się być lepszym człowiekiem - to była zasadnicza różnica. Miłości są różne, ale pożądanie tylko jedno. Snułam się więc smętnie, nawet nie śmieszyły mnie żarty Amorka (Kuba mi powiedział o tej ksywce) a już na pewno nie zauważyłam, gdy odwiedził nas Kamil Stoch z żoną. Coś było ze mną stanowczo nie tak.
Siedząc wieczorem przy grillu, ułożyłam wszystkie części układanki: ja kochałam Maćka, on mnie nie, a oboje kochaliśmy Kubę, który z kolei twierdził, że zakochał się we mnie. Maciek pałał do mnie niewytłumaczoną nienawiścią, a ja zamiast uciekać, gdzie pieprz rośnie, coraz bardziej pogrążałam się w tej grze zmysłów. Hormonów? Głupoty? Masochizmu? Boże, byliśmy żałośni! Ja byłam. Czym był 'Zmierzch', gdy na moich oczach pisała się taka historia?
***
Kuba obudził mnie o świcie (spałam obok niego, ale nawet nie dotykaliśmy się choćby dłońmi) i zakomunikował, że musiał zjawić się w pracy, na zastępstwo kolegi. Na początku byłam zła - miał wolne, a chciał tak ochoczo pędzić do pracy. Wytłumaczył mi jednak, że to wszystko przez dziecko - zachorowało, a kolega, będący samotnym ojcem, musiał się przecież nim zaopiekować. Nie sądziłam, by inny chłopak w wieku Kuby zdobył się na takie poświęcenie. Zaimponował mi tym. Postanowiłam zostać i wyspać się porządnie, a później wrócić z chłopakami. Gdybym wtedy wiedziała...
Późnym, niedzielnym popołudniem byliśmy gotowi do powrotu. Niektórzy, tak jak Maciek, mieli kaca, a on to akurat nawet dwa - fizycznego i moralniaka. Poznawałam to po jego minie i oczywistym ignorowaniu zeszło-nocnej partnerki.
Gdy
pakowaliśmy się do samochodów, miałam lekki żal do Kuby, że wyjechał tak rano, ale zaraz zganiłam się - przecież musiał zdążyć do pracy. Maciek usiadł z przodu, ze względu na swoją usztywnioną stopę. Ja zapakowałam się do tyłu, między Krzysia i Dawida - Amorka. Nie dziwiłam się przezwisku - te jego oczy i włosy! Grzesiek
odpalił auto i ruszyliśmy w długą drogę. Już wcześniej zbierało się
na burzę, ale nie sądziłam, że deszcz spadnie tak szybko. Po chwili ciężkie krople uderzały o szybę, a wycieraczki pracowały z całą mocą.
Dawid
jak zwykle robił sobie jaja ze wszystkich i każdego z osobna, a mnie
szczypał, do tego stopnia, że puchły mi chyba żebra. Pomimo tego, był
bardzo sympatyczny i momentami zabawiał mnie cichą rozmową. Krzysiek,
bardziej milczący z powodu ciężkiego kaca, opierał głowę o bagaż leżący
obok. Ja też powoli zagłębiałam się w czymś w rodzaju półsnu - po wielu wrażeniach ostatniej nocy nie było w tym nic dziwnego.
Nagle samochód zaczął ostro zwalniać, zapiszczały wysłużone hamulce. Otrząsnęłam się szybko na dźwięk głosu naszego kierowcy.
- Widzicie ją? - spytał Grzesiek.
Chciałam wyjrzeć przez szybę, lecz skutecznie utrudniała mi to spora sylwetka Dawida, który także wypatrywał czegoś przez okno. Wreszcie zobaczyłam, że na poboczu stała młoda dziewczyna, była kompletnie przemoczona. Wymachiwała rękami, prawdopodobnie, by nas zatrzymać.
- Ty... ale laska, dawaj ją tu! - krzyknął Dawid ochoczo.
Grzesiek posłusznie zjechał z drogi i odsunął szybę. Deszcz zelżał i zamienił się w lekki kapuśniaczek. Dziewczyna,
bardzo ładna (nawet ze sklejonymi deszczem włosami i tuszem ściekającym
po policzkach) przedstawiła się jako Sylwia, a Grzesiek poinformował
ją, że śmiało mogła się z nami zabrać. Był tylko jeden problem. No cóż, nawet dwa.
Po pierwsze - nie mieliśmy wolnego miejsca, a po drugie Sylwia odmówiła siadania na kolanach komukolwiek. W sumie to dobrze ją rozumiałam, w takich zepsutych czasach nie wiadomo było na kogo się trafi. Nie
miałam pojęcia czy widziała, że z bandą facetów podróżowałam też ja -
może świadomość obecności drugiej dziewczyny sprawiłaby, że Sylwia
byłaby bardziej otwarta na nowe znajomości.
Z niemałym smutkiem
pomyślałam, że było mi jej szkoda - musiała zostać i moknąć,
jeśli znów przeszłaby burza. Trudno było o złapanie okazji na takiej
bocznej drodze, prowadzącej między rozległymi polami i łąkami. Zabudowań
też brakowało.
Biedna, biedna - żałowałam jej w myślach, a
po chwili zostałam wyciągnięta z ciepłego auta przez Dawida. Nie
zdążyłam nawet zaprotestować, gdy powiódł mnie za sobą i okrążając
pojazd, otworzył przednie drzwi, te od strony pasażera. Ooo, nie ma mowy!
- Mieszkacie razem, chyba się go nie wstydzisz? - rzucił z szerokim uśmiechem.
Wciąż
stałam z otwartymi ustami, patrząc to na Kubackiego (zdrajca wpakował
szczęśliwą Sylwię na moje poprzednie miejsce) to na Maćka - ten wzruszył
ramionami obojętnie.
- Uważaj na stopę - mruknął i poklepał się po kolanach, ponaglając mnie.
Za jakie grzechy? To się nie dzieje! To się nie dzieje! Proszę, niech to się nie dzieje naprawdę! - moje myśli galopowały w rytm mocno bijącego serca.
- Rozszerz kolana - rozkazałam słabym głosem i uczyniłam dłonią kombinację ruchów, których i tak nie zrozumiał, bo uniósł brwi pytająco.
-
Tak żebym mogła między nimi usiąść... - powiedziałam, zaciskając zęby,
coraz bardziej się denerwowałam, a nie pomagały mi spojrzenia chłopaków,
którzy mieli chyba niezłą uciechę.
- Nie lubią się, czy co? - usłyszałam ciche pytanie Sylwii.
W odpowiedzi rozległ się głośny śmiech Dawida.
- Ich relacja wymyka się wszelkim normom - skwitował, a ja miałam ochotę w coś kopnąć.
Maciek zrobił mi wreszcie miejsce, a ja dumnie unosząc podbródek, wpakowałam się do środka. Usiadłam
jak najdalej, żeby nasze ciała się nie stykały, ale i tak rozpraszał
mnie widok jego kolan po moich bokach, a kula oparta o fotel gniotła
mnie w biodro. Napięcie było wyczuwalne w powietrzu, które pachniało deszczem...
Gdy
zapadł zmrok wszyscy byli wyraźnie śpiący, nawet Grzesiek, który
kierując prawą ręką, drugą podpierał głowę. Samochód mknął po prostej
trasie, a on rzadko musiał zmieniać biegi, czy zwalniać. Ja za to
byłam ożywiona bardziej, niż przed rozpoczęciu podróży. Choć zrobiło mi
się przyjemnie ciepło, wciąż nie zapominałam kogo miałam za plecami.
Moje ciało zdrętwiało od tej niewygodnej pozycji, więc odchyliłam się
nieznacznie do tyłu, na tyle, by nie przygnieść Maćka, a tylko
rozprostować kręgosłup. Niestety, nie udało mi się uniknąć chwilowego kontaktu. Natychmiast odskoczyłam z powrotem...
O
mało nie wrzasnęłam w ciemności, gdy poczułam ciepły dotyk wokół mojej
talii. Objął mnie! Silnym ruchem przyciągnął do siebie, a ja spłoszona
uniosłam ręce i spojrzałam w dół. Jego opalona dłoń spoczywała na moim brzuchu i parzyła mi skórę przez cienki materiał koszulki. Ledwo
zdążyłam się opanować, gdy na odkrytym ramieniu poczułam powiew jego
oddechu, a następnie lekko szorstki policzek przylgnął do moich nagich
pleców. Rozległo się ciche chrapnięcie - Maciek spał.
- Ale jaja! - ucieszył się Grzesiek i mrugnął do mnie.
Pomocy...
Byłam napięta jak struna, czułam jego spokojny, regularny oddech, a we
mnie walczyły sprzeczne uczucia. Wciąż odtwarzałam w myślach scenę, gdy
wyszedł z tą puszczalską Anką. Wiem co robili. Nie byłam już dzieckiem, a
jednak w tych sprawach wciąż brakowało mi doświadczenia i opanowania,
bo nie tolerowałam przygód na jedną noc. Niech ta droga dobiegnie końca!
Uścisk w dole brzucha nie słabł, policzki piekły, a oddech miałam płytki i urywany. Drgnęłam cała, gdy jego lewa ręka dołączyła do prawej, ramiona napięły się, gdy ścisnął mnie mocniej.
- Moja - szepnął. - Tylko moja.
Wspaniały. Mozna sie w nim zakochac :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i weny :*
Kiedy przewidujesz nastepny?
Cieszę się:)
UsuńHmmm, w zależności od wolnego czasu (mam go teraz trochę) więc pewnie za kilka dni:) Miałam dodawać co tydzień, ale nie umiem się tyle powstrzymać:P
ja pierdykam!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! omg
OdpowiedzUsuńSama końcówka, ojeeeej, aż sama musiałam sprawdzić, czy przypadkiem Maciej nie obejmuje mnie w talii, bo się tak wczułam, że ... kurde, dziewczyno! Co Ty ze mną robisz?!
Och!
ok,ok, już się opanowałam. I co teraz będzie z biednym Kubą? Ja nie chcę żeby on cierpiał ;'(
Oglądaj się dokładnie, bo nie wiesz kiedy jego dłoń wysunie się z ciemności:D
UsuńCierpienia starszego Kota jeszcze przed nami...
Nie wiadomo co miał na myśli Maciek obdarzając Magdę słowem "moja". Tak w ogóle to on spał, biedak:D
Ale seriooooo! Zaczęłam się rozglądać za jego ręką ; o
UsuńNie wiem teraz czy to Ty tak dokładnie i dobrze piszesz (znaczy to na pewno też!) czy mam już poważną, zaawansowaną chorobę psychiczną ; oooo hahaha
Powiem Ci, że pewnie to drugie, bo mam tak samo:P
OdpowiedzUsuńJesteśmy chore na ciężki przypadek Maciejofobii:D
Nie pociesza mnie to, że nie tylko ja tak mam ... omg, to się da jeszcze leczyć?
UsuńPewnie tylko jakąś terapią wstrząsową:P
UsuńMyślisz, że to poskutkuje?
UsuńMam nadzieję, że nie:D
UsuńAcha! Czyli Ty po prostu nie chcesz wyzdrowieć! :D
UsuńJezu dziewczyno przerażasz mnie!!!!!!!
OdpowiedzUsuńNaprawdę myślisz jak facet, a wiesz czemu?!!!!!! Bo mówisz jak mój facet!
Ale jedziemy po kolei:
- zabiłaś mnie śmiechem tym fragmentem: Nie wiem, co za obrzędy sobie tu urządzacie i wcale mnie to nie obchodzi, ale jeśli to ma jakiś związek z upuszczaniem krwi i składaniem ofiar, to już mnie tu nie ma. - No Kubacki jak coś pierdolnie to idzie boki zrywać! Oskara dla niego! Dawać mu złoty posąg! Żyła przy nim jest słabiutki! <3 Normalnie w twoim wydaniu to aż bym chciała być jego panną, miałabym wesoło!
- Kubuś <3 Kochany Kubuś! Naprawdę jest tak uroczy, że aż mi się już płakać chce! Za jakie grzechy ten cudowny chłopak będzie cierpiał! Magda, jak jesteś kobietą to choć raz przestań wdychać do tego piękniejszego, ale ciemnego Anioła. Inaczej nie jesteś godna nazywać się kobietą! Kubuś, nie....... nie brnij w to dalej, póki jeszcze nie jest za późno! Aż na twoim miejscu powinnaś poczuć wyrzuty sumienia, ponieważ jest tyle opowiadań o Maćku, że naprawdę byłabyś chyba JEDYNĄ, która pisze o cudownym Kubusiu<3
- Maciek, no po prostu zazdroszczę Ci przebywania w technikum z chłopakami! Widać dają Ci niezłą wenę! Ale końcówka mnie przeraziła! Dosłownie, Nie dość, że gorąco mi się zrobiła, to jeszcze rozglądałam się po pokoju czy aby mój luby nie przyjechał, bo dosłownie wypisz wymaluj ostatnio ma manie mówienia do mnie "moja i tylko moja" oczywiście z dozą czułości, że miękną kolana. Natomiast w tej sytuacji to istny śmiech histeryczki xD
Zaś co do snu to przepraszam bardzo, jakaś telepatia ze mną? Oo
Sama poprawiam od dwóch dni mój rozdział i eeeeeeeee też mam mokry sen! Co my z tym fantem zrobimy? :(
Kocham mimo wszystko ten rozdział. Taka wisienka na torcie!
Kocham ciebie, twoje gadki, no kłaniam Ci się nisko w pas!
Pozdrawiam i wyczekuję z niecierpliwością na kolejny rozdział!
Wow, ależ się spisałaś!
UsuńDziękuję za tak obszerny komentarz:D
Kubuś jeszcze nie powiedział ostatniego słowa, więc nad nim nie rozpaczaj:) To, że on jest miły i uczuciowy, nie znaczy, że sam nie ma ciemnej strony, ale o tym narazie ciiiisza:)
Nie gadaj, że też masz w rozdziale taki bajerek jak mokry sen?:P Ja go dopisałam dopiero dzisiaj, bo mi jakoś tak pasował do ujawnienia fascynacji Magdy Maćkiem. Hahaha może rzeczywiście jakaś telepata. albo to wena sobie tak skacze z mojej głowy do Twojej:P
A Maciej musi być, bo to jest moje najdroższe dziecko i nic na to nie poradzę, najlepiej mi się o nim pisze, bo sama jestem zdrowo poryta:P
Pozdrawiam i polecam się na przyszłe rozdziały:*
No, co źle, że Ci takie komenta walnęłam :D
UsuńLubię się rozpisywać to masz piękny komentarz ode mnie!
Będę rozpaczać! Chcem kochanego słodkiego Kubusia:)Ale skoro mi zdradziłaś małe co nieco to dziękuję!
No, tyle, że moja wena jest rozpisywana na części, zaś ta "mokra" scena już chwilę leżała sobie ponieważ miała się ukazać wcześniej , ale stwierdziłam, że poczekam na lepszy moment. xD
Żeby nie wyszło, że ja usłyszę iż plagiatuję od Ciebie :)
Swoją drogą masz wiadomość na tublr'a prywatnego ode mnie!
Pewnie, że skorzystam z twojej porytej głowy ^^
Przydasz mi się<3
Hahah plagiat? Boże, przestań. Mokry sen może mieć zarówno moja bohaterka, jak i Twoja, a może Maciej tez jakiś zaliczy w późniejszym czasie:P Lato idzie, głupoty mi w głowie:D
UsuńWidziałam wiadomość, odpisałam i zdzieram to jakże potrzebne GG:)Pięknie Ci dziękuję za taaaaki komentarz, bo ja je bardzo lubię, widać, że uważnie czytałaś:D
Muahahaha wyobrażam sobie jak piszę z perspektywy chłopaka jak mu to coś drga i sterczy na baczność, bo mu się seksić zachciało ^^
UsuńNie tylko tobie w głowie, mi hormony buzują to i głupawka ogarnia xD
Owszem, żę uważnie czytam od deski do deski! Nie można przechodzić obojętnie wobec takiego opowiadania ^^
To też można ładnie opisać. Trzeba tylko się wczuć w rolę faceta, choć ciężko czasami, bo śmiech bierze:P
UsuńJa Twoje też czytam dokładnie, analizuję i te sprawy i czekam na jakąś nowość, bo zakończyłaś w takim momencie, że mi się scyzoryk w kieszeni otwiera, choć nie mam na sobie nic z kieszeniami:D
Skończyłam w dziwnym momencie? oO Ja?
UsuńAleż skąd! :D Idę sprawdzić, bo już mi się pierdzieli komentowanie w opisywaniu parta, a pisanie parta w komentowanie xD
Oj, tak ciekawe doświadczenie by było opisać podniecenie chłopaka. Chociaż bardzo fajne i złożone i proste ^^ No chyba, że mówimy o impotencie xD
Nie o moment mi chodzi, a o sytuację!
UsuńBo... bo Gszeszek:P Bo jak można sobie odpoczywać o kadry i Macieja:P
A wiesz, zawsze możesz spróbować to opisać (mokry sen Macieja lub innego)i się z nami podzielić:D
Ach, no tak, bo ty chcesz Gszeszunia, spoko loko, trochę partów minie, nim was zszokuję, co mam w planie wyrządzić Madzi, ale ciiiiiiiii. Gregor będzie miał tu swoją rolę, wielką szansę dla siebie. :D
UsuńNie podpuszczaj lwiątka, bo jeszcze faktycznie spróbuje to opisać :)
Gregora nie lubię, ale ten Gszeszek - lałam z tego ładne parę godzin:P Szokuj nas, my to uwielbiamy!
UsuńTrzymam kciuki byś to opisała, ja się nie zgorszę, raz nawet zastanawiałam się, czy by nie opisać jakiejś jednopartówki na linii Kubacki - Kot - gej party:D Przy tym mokry sen by wysiadał:P
Poczekaj jakby dotarło w półobrotach do samych chłopaków xD
UsuńJuż sobie wyobrażam jak na siebie spoglądają i po chwili ciszy donośny histeryczny śmiech, że oni, w życiu!!!!!!!!!!!!!
Ja pierdole! Przepraszam, ale inaczej nie umiem skomentować tego rozdziału. Kochana, co ty ze mną zrobiłaś? Jejku chyba jestem w jakimś transie. Przeczytałam ten rozdział w mgnieniu oka i chcę więcej... Nawet nie wiesz jak się w niego wczytałam. Z Madzi jest naprawdę potworna idiotka. Ma na wyciągnięcie ręki inteligentnego, kochającego chłopaka, jednak woli jego brata, który jest ogromnym palantem. No, ale cóż... miłość nie wybiera :D Zaskoczyłaś mnie tym. Wcześniej na pewno nie pomyślałabym, że Madziula może zakochać się w Maćku. Ten rozdział jest naprawdę CUDOWNY.Płakałam razem z Madzią i śmiałam się z Dawidem. I jeszcze te ostatnie słowa, które padły z ust Maćka *_* Pozdrawiam cieplutko i z weną :*
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz:*
UsuńIdiotki, wszędzie idiotki:D Cóż zrobisz, skały nie zjesz, jak to mawiał Piotr Żyła:) Madzia czuje nieodpowiedni pociąg do Macieja, a ja się jej wcale nie dziwię, choć Kubuś ma złote serce, to dziewczyny szaleją za złymi chłopcami:)
Pozdrawiam!
U mnie pojawił się nowy rozdział.
UsuńZapraszam na -------------> my-dreams-world-story.blogspot.com/
Pozdrawiam :-)
O ja nie mogę !! :O Zabiłaś mnie tym rozdziałem *-*
OdpowiedzUsuńNic tylko kłaniać się tobie w pas i wypominać sobie, że przy tobie mój blog to jakaś beznadzieja ;o
Ale od początku :
- Kuba <3 Jejku, on jest taki słodki! Na dodatek zakochany w Magdzie bez pamięci. Tylko szkoda, że jest tak jak jest ....
- Magda - jak powiedziała Kubie, że ok, będzie z nim, to z jednej strony pomyślałam sobie : no tak, a co miała zrobic? a z drugiej : ty idiotko! ranisz go! jak się dowie to wiesz co będzie ! -.-
- Maciek - czy ktoś mi może wytłumaczyć, dlaczego tak się nim jaram od tego rozdziału, podczas gdy wcześniej go nienawidziłam? :O Normalnie mam jakieś zmiany emocjonalne xd Ten chłopak przyciąga jak magnes, tym swoim aroganctwem, zimnem, no ale jest świetny ! <3
Cierpię na Maciejofonie, zdecydowanie O.O
No ale z drugiej strony .... Kuba jest inteligentny, miły, KOCHA JĄ, a ją ciągnie do brata ... no kurde, trudne to ;o
A ostatnia scena - do tej pory jestem w takim szoku emocjonalnym, masakra !
C.U.D.O
Jak ją tak objął to arrrr, aż mnie ciary przeszły normalnie i pomyślałam sobie wtedy : No ja też tak chce -,-
Perfidne życie gimnazjalistki . ;/
Rozdział jest perfekcyjny i czekam na następny, przez ciebie koniec z moją nauką na poprawę z matmy no ! ;o
<3
Weny życzę dużo dużo dużo, chociaz i tak masz jej sporo jak widać!
Pozdrawiam i buziaki wysyłam :*
Jeeeej dziś dzień długich komentarzy:D
UsuńKubuś jest słodki i dlatego go polubiłaś, ale to dopiero początek:)
Cieszę się, że przekonałaś się do Maćka, on mi sprawia duże trudności, bo chciałabym już żeby był niczym Romeo, a później przypominam sobie, że mu nie wolno:D
Dziękuję*
Ucz się, ucz. Ja siedząc zawalona notatkami, udaję, że wkuwam, a tylko klikam zawzięcie, to uzależnia:P
Aż bym zabluźniła :D No końcówka zaje.bista! :D Ale po kolei. No tak... za łatwo było. Wszystko jak zwykle musiało się skomplikować :D Magda... współczuję jej, wydaje się oczywiste, że powinna odrzucić Kubę, ale to wszystko nie jest takie proste. Kubuś... Kubuś jest tu taki idealny. Normalnie wymarzony chłopak ♥ A Maciej... hmmm chyba każdy lubi złego Mańka... jakkolwiek to zabrzmi jest wtedy tak choler.nie seksowny :D Poza tym dziewczynki lubią niegrzecznych chłopców xd Podsumowując: dzieje się, dzieje! Rozdział wspaniały i jaki długi. Bardzo Ci dziękuję! Pozdrawiam serdecznie, weny to ja życzyć nie muszę - może jedynie czasu :)
OdpowiedzUsuńPs nigdy nie napisałam tak długiego komentarza! :D
Hahah to jestem dumna z tego, że swój pierwszy tak długi komentarz pozostawiłaś u mnie:D
UsuńMaciej jest sexi i co mu zrobisz, a będzie jeszcze bardziej:P
Kubuś trochę zbyt idealny, ale spokojnie, spokojnie... jeszcze ma czas, by pokazać pazurki:P
Czas, hmmm podstępny skurczybyk, lubi szybko biec:P Kolejny rozdział się właśnie pisze, jestem na fali, więc korzystam:)
Pozdrawiam!
Jezuuuuuuuu. Jak ty to robisz?! To jest .... ZAJEBISTE. Tyle mogłabym powiedzieć, ale pofatyguję sie na dłuższy komentarz :D
OdpowiedzUsuńMagda jest nieźle stuknieta, to trzeba przyznać. Mając takiego skarba jak Kuba - dobrego, ciepłego, łagodnego i po prostu ideał mężczyzny, ona lata za Maćkiem. No ale z drugiej strony to jest Maciek. Więc chyba jednak ją rozumiem.
W ogóle to jest takie pokomplikowanie i pogmatwane! W niej jakby żyją dwie Magdy, nosi w sobie dwie miłości. Ta do Kuby jest taka słodka i niewinna, natomiast ta do Maćka ... noo, wiadomo. Widać, że ją ciągnie do niego jak cholera, jak są obok siebie to prawie trzaska i skrzy się i oni razem chyba doprowadziliby się do wzajemnej zagłady ^^
Ale mimo to, chcę żeby to się rozwijało! Okej, Magda źle robi, bardzo źle że zgodziła się na związek z Kubą, skoro wie co sie z nią dzieje pod wpływem Maćka, no ale ... Ale to jest jakie fascynujące! Ja po prostu nie wiem czego się spodziewać w następnych rozdziałach i to jest najlepsze! Bo za każdym razem jak czytam tu rozdziały to mnie wbija w krzesło i mam takie mega zaskoczenie ... Kocham to :D
Czekam więc niecierpliwie, obyś dodała następny równie szybko, co ten, bo czytanie tego to prawdziwa przyjemność :D
Ojej, dziękuję za równie obszerny komentarz, jesteście dla mnie za dobre:)
UsuńNie miałaś kiedyś może takiego dylematu, że chciałabyś z kimś być, bo jest dobrym człowiekiem i w ogóle lubisz go, ale nie ma tego "czegoś"? Ja miałam i wiem co piszę. Magda ma w głowie mętlik, Kuba nie jest tego świadom, bo przecież ona daje się całować, więc pewnie jest na tak, a Maciek przeżywa wszystko w swojej głowie. Jak się wszyscy we trójkę ogarną i pozbierają, to zobaczą, że zostawili za sobą niezły bałagan:)
Pozdrawiam!
Moja, tylko moja To Ty jesteś!
OdpowiedzUsuńAwwwww<3
M.
Hehehe dziękuję:*
Usuń