środa, 8 maja 2013

Czwarty


Magda
*****
Samochód z piskiem opon zatrzymał się na naszej ulicy.
Szarpnięciem rozdzieliłam oplatające mnie dłonie i pośpiesznie wysiadłam, trzaskając drzwiami. Nie martwiłam się zabraniem bagażu. Niech go sobie dźwiga, palant jeden!
 - To do następnego razu - wołał Maciek, a w oddali rozległ się odgłos odjeżdżającego auta.
Wpadłam na klatkę schodową jak burza i pośpiesznie ruszyłam po schodach, a wokół panowały egipskie ciemności. Słyszałam za sobą ciężki stukot jego kuli. Drzwi wejściowe, jakby bojąc się mnie, ustąpiły szybko i bez problemów, choć zazwyczaj klucz zacinał się w zamku. W środku było równie ciemno i pusto, jak na klatce, kilka razy potknęłam się o rząd butów stojących pod ścianą w korytarzu.
 - Kuba? - zawołałam głupio, bo przecież było pewne, że jeszcze nie wrócił z zastępstwa.
Zsunęłam japonki, rzuciłam je w kąt i odnalazłam na komodzie gumkę do włosów. Pośpiesznie związałam je w niedbały kucyk, bo skórę miałam pod nimi wilgotną, na pół przez deszcz, który lekko siąpił, a na pół przez emocje. Opierając się o zimne panele, odsapnęłam głośno, wyrzucając z siebie całą frustrację, którą zgromadziłam podczas jazdy.
Układałam akurat potrącone przez siebie buty, gdy pojawił się Maciek. Zamykając drzwi, rzucił w moją stronę małą torbę, w której znajdowały się moje rzeczy, a swoją upuścił tuż przy stopach.
 - Dobrze się bawiłeś? - zaatakowałam go, podpierając dłonie na biodrach.
Spojrzał na mnie pytająco, ale ten diabelski uśmiech, który tak mnie denerwował, a równocześnie urzekał, wciąż gościł na jego śniadej twarzy.
 - Chodzi ci o weekend? - spytał, zadowolony z siebie. - Bardzo dobrze. Szczególnie podobały mi się noce... - celowo zawiesił głos.
Zacisnęłam dłonie w pięści i na pewno zauważył, jak cała się zjeżyłam.
 - Nie, mam gdzieś twoje niskiej jakości podboje łóżkowe! - warknęłam, nieświadomie zbliżając się w jego stronę. Pachniał ciepłem i deszczem.
Nie ruszył się z miejsca, gdy palcem dźgnęłam go tuż pod obojczykiem.
 - Nie życzę sobie byś kiedykolwiek mnie dotykał, nawet jeśli będziesz spał, tak jak w samochodzie, w co szczerze wątpię... - krzyczałam - bo wiem, że chciałeś mnie tylko upokorzyć!
Zastanowił się przez chwilę, a jego twarz była całkowicie obojętna.
 - Czyli mam cię nie dotykać, bo sobie tego nie życzysz...
Złapał za mój nadgarstek tak szybko, że nie zdążyłam nawet mrugnąć. Sekundę później moje plecy uderzyły w ścianę, a on przyparł mnie do niej, ściskając mi boleśnie ręce nad głową. Spojrzałam w jego ciemne tęczówki, a moje usta same rozchyliły się w oczekiwaniu.
Jęknęłam, gdy zmiażdżył moje wargi swoimi i wygięłam plecy tak, by być jeszcze bliżej niego. Opuścił jedną z dłoni i gwałtownym ruchem złapał mnie pod kolanem, podciągając moją nogę w górę. Prawie straciłam przytomność, gdy otarł się o mnie biodrami, a jego język wtargnął do moich ust. Dyszałam głośno, chciałam go, tak bardzo go chciałam...
Nagle się wycofał, puścił mnie, a ja wciąż zdezorientowana i ogłuszona pożądaniem patrzyłam za nim. Uśmiech, który rozświetlił mu twarz, był zimny i cyniczny.
 - Nie wiem co sobie pomyślałaś wcześniej, ale upokorzona zostałaś dopiero teraz - rzucił mi to prosto w oczy z wyraźną pogardą, obrócił się na pięcie i odszedł, by zniknąć w pokoju.
Żal wykrzywił mi wargi w podkówkę, łzy zapiekły w oczach, ale zacisnęłam mocno zęby i dostałam się jakoś do swojego pokoju. Tam, już bez żadnych oporów, rzuciłam się na łóżko 
i rozryczałam, jak małe dziecko.
Jakąś godzinę później przełknęłam już całkowicie tą gorzką pigułkę, którą mi zaserwował i postanowiłam obejrzeć coś w telewizji. Byłam więcej, niż pewna, że na niego nie trafię, bo zazwyczaj nie wychodził wieczorami ze swoich czterech ścian. Kanapa przywitała mnie swoimi miękkimi objęciami, rzuciłam pilot na stolik i zagłębiłam się w świecie teledysku, który akurat leciał. Był o miłości (jak większość), a ja katowałam swój zbolały umysł myślami. Następna piosenka sprawiła, że na powrót się rozpłakałam. Anielski głos śpiewał nastrojowo:

Give me love like her
'Cause lately I've been waking up alone
Paint splattered teardrops on my shirt...

Piękna dziewczyna, niczym kupidyn, przemierzała miasto, a ja podciągnąwszy kolana pod brodę szlochałam, wcale się nie kontrolując. Pomyślałam wtedy, że ktokolwiek śpiewał o miłości w ten sposób, musiał być bardzo samotny. Tak, jak ja... Ty egoistyczna suko - zganiłam się szybko. Pamiętasz jeszcze, że ktoś ofiarował ci już swoją miłość, a ty łaskawie go przyjęłaś, zamiast być z nim szczera? Wyznaj mu! Wyznaj wszystko, co nosisz w swoim zepsutym sercu! Powiedz, że zamiast jego, twoje sny nawiedza Maciek. Kłamstwo ma krótkie nogi, wiesz o tym, a prawda wyjdzie na jaw, prędzej, czy później...
Cudowny głos zawodził błagalnie 'love me, give me love', a ja miałam przed oczami twarz Kuby, który dowiedział się, że nie podzielałam jego uczucia. Czy musiałby prosić o miłość? Kim byłam, by mieć czelność nie zakochać się w tak cudownym mężczyźnie? Jakie miałam prawo do bawienia się jego uczuciem? Jak śmiałam? Powiem mu, zrobię to zaraz, gdy wróci, a później się wyprowadzę! - zapewniłam sama siebie. Otarłam oczy rąbkiem koszulki, poprawiłam rozczochrane włosy i postanowiłam czekać.
Usłyszałam trzaśnięcie drzwi i po chwili do pokoju wszedł Maciek. Odwróciłam szybko głowę, by nie widział moich spuchniętych oczu i czerwonego nosa. Nie chciałam dać mu tej satysfakcji, bo jego czarna dusza karmiła się widocznie cierpieniem innych. Dlaczego ja? Czemu mnie to spotkało? Jego dłoń pojawiła się w polu mojego widzenia, gdy zabierał pilot ze stolika. Bezczelnie przełączył kanał i w pokoju rozległy się dźwięki strzelaniny i pościgu samochodowego. Rzuciłam okiem na ekran, a po chwili oglądałam już, jednak myślami byłam daleko.
 - To nie Kuba zostawił ci te kwiatki... wtedy, w sobotę.
Obróciłam się powoli, bo nie zrozumiałam znaczenia słów. Pokazałam mu zapłakaną buzię, a on jakby chwilowo zawahał się i jakiś cień przemknął mu po twarzy. Nie powiedział już nic więcej. Jego ciemne spojrzenie omiatało mnie, nieśpiesznie, od stóp do głów. Siedział pod ścianą, nogi przełożył przez oparcie fotela, głowę podpierał na dłoni i patrzył. Jego mina nie wyrażała żadnych uczuć, twarz jakby rzeźbiona w skale - nie drgnął żaden mięsień. Jedyną oznaką tego, że żył, było to, że mrugał od czasu do czasu, a wtedy ja usiłowałam zaczerpnąć powietrza. Jeśli nie Kuba mi je dał, to kto?
Powinnam była odwrócić wzrok, przerwać to... ale nie mogłam. Tak właśnie czuły się ofiary drapieżnika, który przed atakiem paraliżował je wzrokiem, by delektować się ich strachem. Miał nade mną władzę, ale nie wiedział o tym. Nie mógł wiedzieć.
Kuba zastał nas takich, pogrążonych w kontakcie wzrokowym. Nie słyszałam, gdy wszedł. Kątem oka dostrzegając jego szczupłą sylwetkę, szybko zajęłam się skubaniem rąbka koca. Maciek uniósł wyżej czasopismo, które trzymał w dłoniach. W pomieszczeniu zapanowała jeszcze bardziej nerwowa cisza. Zdezorientowany Kuba nie uśmiechał się, gdy na niego spojrzałam. Przyglądał mi się, jakby coś analizował. Ślady łez były widoczne, wiedziałam o tym. Delikatna zmarszczka na jego czole świadczyła o tym, że myślał nad czymś, co go zmartwiło.
 - Co jest? - rzucił na pozór beztrosko.
Przeszedł przez pokój, by zbliżyć się do Maćka.
 - Co ma być? - obruszył się tamten, nie odrywając wzroku od czytanego tekstu.
Kuba podrapał się po głowie.
 - Nic, tylko trzymasz tą gazetę do góry nogami - zauważył.
Maciek odrzucił ją za siebie i wlepił wzrok w ekran telewizora.
 - Płakałaś? - spytał mnie, na co szybko zaprzeczyłam ruchem głowy, ale nie dał się nabrać.
 - Coś tu jest nie tak, czuję to!
Wyszedł pośpiesznie, a z furią pchnięte drzwi odbiły się od ściany. Popatrzyłam na Maćka, a mój wzrok musiał być na prawdę przerażony, bo wykrzywił twarz pogardliwie.
 - Leć za nim, leć - rzucił. - Wiem, że to zrobisz! Jesteś tchórzliwa jak cholera!
Wybiegając za Kubą, wciąż jeszcze myślałam nad słowami Maćka. O czym on mówił? Nie rozumiałam go kompletnie! Muszę się przyznać... Kuba musi wiedzieć, by nie cierpiał długo. Zrobię to szybko, bezlitośnie i...
 - Kuba! - zawołałam go w ciemności.
Na ulicy świeciły się tylko małe lampki, przytłumiony blask oświetlił jego przygarbioną sylwetkę. Stał oparty o kamienny murek. Z daleka mogłam widzieć, że trzęsły mu się zaciśnięte dłonie...
 - Kubuś - odetchnęłam z ulgą.
Wiedział już? Domyślił się? Przecież był taki bystry. Pogłaskałam miękkie włosy, później policzek i objęłam dłońmi jego twarz. Takie dobre oczy, ufne i łagodne spojrzały na mnie. Widziałam, że mnie kocha, to był ten wzrok - tak patrzył zakochany facet.
 - Dlaczego ty i Maciek... - zaczął, a mnie uderzyła do głowy krew. 
Co ja zrobiłam. Co zrobię? Przytuliłam go mocno, wiedziałam, że to ostatni raz. Poklepał mnie po plecach i odsunął na odległość ramion.
 - ... tak się nie lubicie? - dokończył przerwane pytanie, a ze mnie uszło powietrze. - Nie mogę już tego znieść, bo ciągle widzę te wrogie spojrzenia! 
 - O Boże - wyszeptałam. 
Musiałam przysiąść na murku obok niego, bo zrobiło mi się słabo.
 - Kocham was oboje, jesteście dla mnie tak samo ważni i chciałbym żebyście traktowali siebie dobrze - kontynuował.
 - Ja... ja - jąkałam się, gdy chwycił moją dłoń, uniósł do ust i pocałował.
 - Nie martw się, Maciek wyleczy stopę, wróci do skakania i przestanie być dla ciebie niemiły - zapewnił mnie, a jego twarz wypełnił uśmiech. - Jest sfrustrowany i sama rozumiesz... - mrugnął do mnie - może trochę zazdrosny, bo ja znalazłem dziewczynę, a on wciąż błądzi.
Nie wiem, czy traktował moje milczenie jako objaw bezradności wobec nieuprzejmości brata, czy inaczej, ale ja wiedziałam jedno - nie domyślił się prawdy. Objął mnie ramieniem i przyciągnął bliżej.
 - Cieszę się, że cię mam - szepnął, wtulając twarz w moją szyję, a ja zagryzłam wargę prawie do krwi.
 - Ja też, Kubuś. Ja też... 

Maciek
*****

Gdy drzwi się za nimi zamknęły, moja pięść uderzyła w stół.
To się działo tam w środku - uniosłem dłoń do serca, bo gdzieś tam wcześniej było. Ta złość, chęć rozszarpania czegoś na strzępy. Chciałem, musiałem coś zniszczyć, zrobić komuś krzywdę! Wyładować się...
Miałem jej numer. Gdy odebrała, powiedziałem trzy słowa. Nie było to miłosne wyznanie, ale ucieszyła się, jakby tak właśnie było. Minął kwadrans, wrócili oni... Dowcipkowali sobie w kuchni, a więc się pogodzili. Ugłaskała go. No tak, doskonale wiedziała, jak niewinnie okręcić sobie kogoś wokół palca. Patrzyłem na nabrzmiałe żyły na moich zaciśniętych dłoniach.
Zniszczę ją. Zniszczę jego. Bo odważyli się odgrywać wielką miłość pod moim nosem. Bo odważyła się pojawić w moim życiu. Bo odważył się wygrywać, podczas, gdy ja byłem do niczego. Odebrał sławę naszego nazwiska, na którą zapracowałem ja! Żyłem w jego cieniu, choć to ja trenowałem jak głupi, gdy on włóczył się po imprezach. Pożyczałem mu pieniądze, kryłem, gdy na kacu nie był w stanie zwlec swojej dupy z łóżka. Tak mi się odwdzięczył... Zniszczę ich oboje!
Anka zjawiła się najszybciej, jak mogła. Od samego progu widziałem jej lubieżne spojrzenie. Brzydziła mnie... nie miała do siebie żadnego szacunku. Chciała być potraktowana jak obiekt - dobrze trafiła. Byłem cholernym mistrzem w traktowaniu ludzi jak szmaty!
Bez słowa pchnąłem ją na ścianę, aż jej głowa lekko podskoczyła, a ciemne włosy uwolniły się z upięcia. Odrobinę się zdziwiła, a wzrok przeniosła na moje zasłane łóżko. Pokręciłem głową, brutalnie rozpinając jej bluzkę, guziki potoczyły się po podłodze.
 - Zrobimy to tutaj, bo ja tak chcę - warknąłem.
Prawda była taka, że nie miałem zamiaru wpuszczać jej do łóżka. Było zarezerwowane na miłość, nie na pieprzenie... Nie trwało to długo. Gdy już wyładowałem całą swoją agresję, zostawiłem ją tam, a ona powoli zsuwała się po ścianie, aż usiadła. Obciągnęła pomarszczoną spódnicę, a rozerwaną bluzkę przyciskała do piersi, rozglądając się po pokoju. Rzuciłem jej torebkę.
 - Do następnego... - poinformowałem ją, kładąc się na łóżku.
Otarła rozmazany tusz spod oczu, ale łzy wciąż spływały jej po policzkach.
 - Jesteś prawdziwym... skurwysynem bez serca - wyrzekła słabym głosem.
 Wychodząc, łkała głośno, chyba po raz pierwszy, odkąd ją znałem.

Kuba 
*****
 - Chcesz gdzieś pójść? - spytałem ją, przerażony. - Nie musimy tego słuchać!
Jej wzrok był rozbiegany, oddech szybki, a dłonie zimne i wilgotne. Potrząsałem lekko jej ramionami, by nawiązać jakikolwiek kontakt. Miarowe uderzenia w ścianę były tak głośne i wyraźne, a tym bardziej te zwierzęce jęki. 
Maciek zwariował, byłem tego pewien! Wcześniej nigdy nie sprowadzał do mieszkania dziewczyn, ba, nawet nikt nie słyszał, by jakąś miał. Przecież były tylko skoki, skoki i skoki. To, co działo się tuż za ścianą, było okropne. Nie chciałem by moja Madzia tego słuchała. Była taka delikatna, czułem jak jej ciało drżało przy każdym hałasie. 
Chwilę później zrobiło się cicho, a przed oczami mignęła nam Anka, która szybko wybiegła, nawet nie zamykając za sobą drzwi. Słyszałem jej płacz jeszcze długo później. 
 - Zostań tu, kochanie - zwróciłem się do Magdy, ale chyba mnie nie słyszała.
Zagryzała mocno wargę, a  jej oczy szkliły się, jakby miała się rozpłakać, nie chciałem na to patrzeć. Przestraszyli ją. Wstałem pośpiesznie - miałem nadzieję, że zdążył się już ogarnąć. Wszedłem jednak bez pukania.
 - Pogrzało cię? - spytałem, ale dalsza część mojej zaplanowanej przemowy umoralniającej, wyleciała mi z głowy. 
Maciek leżał na łóżku, zwinięty jak małe dziecko, a jego ciałem targały dreszcze. Utknąłem tam na środku jego pokoju, a moja dłoń zawisła w powietrzu. Normalnie mnie zatkało! Co się działo w tym domu? To coś wisiało w przestrzeni, jak ciężkie powietrze przed burzą. Maciek nigdy nie traktował dziewczyn jak śmieci i nie ryczał w poduszkę jak baba.
 - O co tu biega? - zwróciłem się do niego, zdzierając mu przykrycie z głowy. - Bo o coś musi, prawda?
Wyprostował się natychmiast i zanim zdążyłem zareagować, chwycił za przód mojej koszulki. 
 - Nienawidzę was! - krzyczał. - Tak bardzo was za to nienawidzę!
Puścił mnie tak szybko, jak złapał. Wstał, obszedł łóżko i zaczął wypychać z pokoju.
 - Wyjdź!    
Patrzyłem na jego zmienioną i bladą twarz - brał coś wcześniej? O co mu chodziło?
 - Maciek, przecież wiesz, że mi możesz powiedzieć...  - zacząłem, ale nie dał mi skończyć.
 - Zamknij się i mnie zostaw - warknął, a drzwi zatrzasnęły mi się przed nosem.

Magda
*****
 
Czas płynął wolniej, niż zwykle, ale jednak uciekał i zanim się obejrzałam, nadeszły wakacje.
Mój związek z Kubą rozwijał się, ale nie tak szybko, ja mogłabym się spodziewać. Był cudownym, pracowitym i wytrwałym chłopakiem. Po pracy spacerowaliśmy, chodziliśmy do kina i ogólnie robiliśmy wszystkie te rzeczy, które były odpowiednie dla pary. Nie naciskał na mnie, nie wywierał presji w żadnej sprawie, nawet jeśli chodziło o bliskość, intymność. Wystarczyły mu słodkie buziaki, czasami kilka bardziej namiętnych pocałunków, gdy wracaliśmy do domu po imprezie. To by było na tyle. Po cichu cieszyłam się, bo ten jego stan ratował mnie od stresującego faktu, który musiałabym mu wyjawić, gdybyśmy poszli o krok dalej... Nie pociągał mnie wcale. 
Oczywiście miłym uczuciem było zasypianie na kanapie w jego ramionach czy wymienianie czułości, ale musiałam być szczera przed samą sobą - to nie było "to". W tym związku brakowało chemii, reakcji wybuchowych, czy gwałtownych zmian nastroju. Nigdy się nie kłóciliśmy, tak na poważnie. Kuba umiał się tylko przekomarzać, a gdy zaistniała sytuacja sporna - przyznawał rację mnie, nawet gdy jej nie miałam.
Dlatego wciąż męczyłam się z uczuciem, że to nie tak powinno wyglądać. Byłam w złym miejscu, a ten wspaniały chłopak tylko się przy mnie marnował, bo nie umiałam odpowiedzieć na jego miłość. Różnica charakterów - tak bym to skomentowała. Jednakże, gdy wyobrażałam sobie moment, w którym powiedziałabym mu tą bolesną prawdę, moje ciało kurczyło się ze strachu. Jak żyłabym bez tego uśmiechu, który potrafił rozjaśnić nawet najgorszy dzień? No jak?
W lipcu trafił się nam długi weekend. Złożyło się tak, że mieliśmy wolne w pracy, chłopcy się spięli i już wczesnym wieczorem siedzieliśmy przy ognisku, za miastem, pośród wielkiej, pustej łąki. Byli tam bracia Miętus - to oni rozkręcali imprezę i zabawiali resztę towarzystwa. Co mnie zdziwiło? Dawid przybył z Sylwią, dziewczyną, którą zabraliśmy na stopa. Wyglądali na bardzo spoufalonych ze sobą, choć nie słyszałam nic o ich związku. Pięknie się razem prezentowali, musiałam to przyznać. Wszystko między nimi zdawało się układać tak prosto - poznali się przypadkiem, później pewnie umówili kilka razy i już - byli razem. Patrzyłam na Kubę, który popijał coś z czerwonego kubka i prowadził ożywioną dyskusję z Maćkiem. No właśnie... Maciek.
Wciąż był to dla mnie ciężki temat. Od tamtego wieczoru, gdy słyszałam go z Anką... Coś we mnie pękło. Zdałam sobie sprawę, że byłam taka ślepa i głupia. On był z innej ligi, wyższej półki czy jakbym to inaczej nazwała - nie dla mnie. Jak jednak powiedzieć swojemu sercu: przestań? Tego wieczora miał na sobie jasną koszulkę, podkreślającą ciemną opaleniznę i czarne włosy. Był bardzo przystojny, na ten swój dziki i szalony sposób. Jego oczy były czarne jak otchłań - gdy w nią wpadłaś, było po tobie. Uśmiechał się charakterystycznie, z wyższością i jakby trochę lekceważąco, ale czasami przyłapywałam go na normalnym uśmiechu - mrużył wtedy oczy, a białe zęby szczerzył tak, że aż chciało się go uściskać.
Niestety, dla mnie rezerwował jedynie grymasy. Całe szczęście, jego noga miała się już lepiej - poruszał się bez kul, mógł prowadzić auto. Przyjechaliśmy tam jego najnowszym nabytkiem, nie byłam jednak pewna jakiej marki był ten pojazd. Ładny, sportowy - tyle zdążyłam zauważyć, ale on wydawał się bardzo dumny. Podeszłam do nich, celowo omijając Maćka wzrokiem. Przytuliłam się do mojego chłopaka.
 - Zaniedbujesz mnie - zganiłam go żartobliwie.
Posłał mi pełne uwielbienia spojrzenie. Gdy mnie pocałował, Maciek chrząknął i się odwrócił,
ale nie odszedł. Opierał się plecami o bok auta.
 - Przepraszam, kochanie. Mieliśmy do pogadania - rzekł i mrugnął w stronę brata.
Podsunął mi pod nos swój kubek. W środku znajdowała się przezroczysta ciecz - jak woda mineralna.
 - Co to? - spytałam, wąchając substancję, ale zanim odpowiedział, już wiedziałam.
 - Rozweselacz - poinformował mnie i zachichotał.
Oczy mu błyszczały, był już nieźle podpity. Upiłam łyk - było paskudne w smaku! 
 - Bimber? - spytałam zgorszona.
 - Śliwowica - odpowiedział mi Maciek.
Nie odwracałam wzroku od Kuby. Musiałam go przystopować, zanim wypiłby do dna.
 - Nie sądzisz, że już ci wystarczy?
Zbył mnie machnięciem ręki, cmoknął w nos i zataczając się lekko, dołączył do śpiewających Miętusów. We trzech stanęli na drewnianej ławce, kiwali się rytmicznie i przepijając jeden do drugiego i na odwrót, śpiewali głośno jakieś rzewne ballady. 
 - Przykro mi - rzucił Maciek.
 - Naprawdę? - zdziwiłam się.   
 - Nie - odpowiedział.
Była to nasza pierwsza wymiana słów od wielu dni. Nic się nie zmieniło - ja czułam napięcie w całym ciele, gdy był blisko, a on mnie obrażał, gdy tylko miał na to ochotę. Spuściłam głowę, nie miałam siły na słowne utarczki. Nie tym razem. Na moje nieszczęście podbiegł do nas Amorek, który na chwilę wyswobodził się z objęć Sylwii. W dłoniach trzymał aparat fotograficzny.
 - Zróbcie dziubki do zdjęcia! - krzyknął i zanim zdążyłam uciec, ścisnął mnie i Maćka tak, że stykaliśmy się ramionami.
Czułam jego gorącą skórę przy mojej chłodniejszej. Powróciło stare uczucie...  Nie, proszę, nie! Maciek zrobił coś, co mnie kompletnie wytrąciło z równowagi - uniół rękę i objął mnie, przyciskając do swojego boku. Zrobiłam przerażoną minę. Pstryknął flesz. Musiałam wyjść okropnie! Dawid odwrócił się z głośnym "dzięki" i odszedł, a Maciek mnie puścił.
  - Tylko sobie nie myśl, że teraz się kumplujemy, czy coś... - rzucił głupio.
Zauważyłam jak mocno zacisnął palce na puszce z napojem energetycznym. Był stuknięty, 
nie widziałam innego wytłumaczenia.
Kuba był nieprzytomny już przed północą. Spał z głową złożoną na moich kolanach, a ja mogłam tylko obserwować innych, gdy dobrze się razem bawili. Dawid gawędził z Maćkiem, trzymając swoją Sylwię blisko. Był lekko podchmielony, ale co ważne, kontaktował się jeszcze całkiem komunikatywnie. Oprócz tego, że zbyt żywiołowo wymachiwał ręką, tłumacząc coś Kotowi, wszystko było ok. Bracia Miętus także wyglądali na wolno już trzeźwiejących i gotowych na dalsze ekscesy, a młodsi skoczkowie urządzali sobie konkurs skoków przez ognisko. Głaskałam Kubę po włosach, ale powoli zaczynałam się irytować - ileż można? Nie zauważyłam, gdy Maciek podszedł do miejsca, w którym siedziałam. Przysiadł obok i spojrzał na brata. Po chwili trzepnął go po głowie.
 - Ej... - zaprotestowałam i odtrąciłam jego dłoń.
 - Wstawaj - rzucił do Kuby, nie zwracając na mnie uwagi.
Kuba podniósł głowę niepewnie, rozglądał się wokół, ale jego oczy były niewidzące.
 - Ładuj tyłek do auta, wracamy - rzucił Maciek, a ja na początku myślałam, że zwracał się do mnie.
Po chwili dźwignął Kubę i na wpół niosąc, na wpół ciągnąc, wpakował do samochodu. Ruszyłam za nimi i już miałam usiąść przy swoim chłopaku, gdy Maciek wskazał mi na drzwi pasażera z przodu. Nie protestowałam.
Pół godziny później wciąż mknęliśmy ciemną szosą, a Kuba z tyłu chrapał niemiłosiernie. Oprócz tego odgłosu, cisza między nami była nieznośna. Nie wiedziałam gdzie podziać dłonie - układałam je na różne sposoby - to na swoim podołku, na kolanach, po bokach. 
Nerwowo zaciskałam pięści. Czułam to napięcie, jakby w ciemności przechodziły impulsy elektryczne. Nie miałam pojęcia, czy tylko ja miałam takie wrażenie. Profil Maćka był nieruchomy, chłopak skupiony patrzył na drogę, a jedynie napięte ścięgna na dłoniach świadczyły o tym, że również się denerwował. 
Zakradliśmy się do mieszkania po cichu - było już bardzo późno, a raczej wcześnie. Kuba wylądował na łóżku, a ja stwierdziłam, że Maciek rzucił go bardziej brutalnie, niż było to konieczne. Odwrócił się, by wyjść, a ja zatrzymałam go głośnym:
 - Poczekaj!
Mój syk przeciął ciemność, jaka panowała w pomieszczeniu. 
 - Czego jeszcze?
 Zawstydziłam się i byłam rada, że nie mógł widzieć moich rumieńców.
 - Ty... ty go rozbierz - poleciłam na wydechu.
 - Co? - zdziwił się Maciek i nachylił, myśląc, że źle usłyszał.   
 - Mam rozbierać twojego chłopaka? - wypowiedział każde słowo jakby osobno się nad nimi zastanawiał. - Sypiasz z nim od długiego czasu, a nie chcesz go pozbawić spodni i koszulki?
To było bardziej, niż upokarzające. Musiałam się zdobyć na powiedzenie prawdy.
 - Nie spałam z nim... jeszcze - poinformowałam Maćka.
 - Bo ci uwierzę - prychnął, ale zabrał się za rozpinanie paska.
Szybko ewakuowałam się na korytarz. Oparłam plecy o ścianę i wciąż uspokajałam walące serce, gdy Maciej wysunął się zgrabnie z pokoju i cicho przymknął drzwi. Wyminął mnie, ale coś kazało mu się zatrzymać. Podszedł do mnie i stanął blisko. Bardzo blisko. Nie widziałam jego twarzy dokładnie, ale czułam oddech, który lekko poruszał moją grzywką. Oparłam dłonie na udach i zacisnęłam je mocno, nie panując nad własnymi reakcjami. Oddychałam szybko przez nos, gdy jego usta musnęły moje ucho.
 - Dlaczego jeszcze nie dałaś mojemu bratu? Oszczędzasz do ślubu? - szepnął bezczelnie.
Wezbrało we mnie krańcowe oburzenie, gdy zrozumiałam  znaczenie jego słów. Wiedziałam, że powinnam była to olać - podpuszczał mnie specjalnie, taki już był. Jednak moja kobieca duma pokierowała mną inaczej... Gdy już odwrócił się, by odejść, prawie na ślepo odnalazłam jego ramię i pociągnęłam. Nikłe światło księżyca, wpadające przez okno, odbiło się w jego oczach, gdy z całych sił rąbnęłam go pięścią w twarz. Jego reakcja była natychmiastowa - szarpnął mnie w swoją stronę i z ustami tuż przy moich, wyszeptał groźnie.
 - Nie chcesz Kuby. Chcesz mnie, prawda?

31 komentarzy:

  1. W sumie to też chciałabym Maćka... rozdział strasznie mi się podoba. Niech już Magda rozwiąże tą sprawę z Kubą, bo się doczekać nie mogę! Pozdrawiam.
    http://be-my-lover.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za koment:)
      Nie tak szybko, jeszcze trochę się musi wydarzyć nim się wszyscy opamiętają.
      Pozdrawiam:*

      Usuń
  2. Cudooooowne opowiadanie, przeczytałam w pół godzinki od początku i teraz wiem że cholernie źle zrobiłam! teraz będę z niecierpliwością czekać na kolejną część! :D nie każ mi proszę zbyt długo wyczekiwać Kochana ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki!:)
      Nie będę kazała Wam czekać długo, bo mam wenę:)
      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. w ogóle to myślę że Kubusiowy powinien posłuchać sobie Let Her Go by Passenger i jakoś dojść do siebie ;)

      Usuń
    3. Piękna piosenka, piękny tekst<3
      Jednak Kuba nasłuchał się właśnie T.Love i śpiewa sobie pod nosem: I love you, I love you, I love you:D

      Usuń
  3. Nie masz nawet pojęcia jak ja się jaram tym opowiadaniem. Wchodzę codziennie, a jak dzisiaj zobaczyłam, że jest już czwóreczka, to prawie zakwiczałam z radości! Matko Boska, kocham Cię! :D
    Rozdział byl ... fenomenalny, to za mało. Zajebisty też. On był po prostu doskonały. Maciek bad boy? Kocham i mogłabym zjeść w całości, jest absolutnie cudowny i póki co prosiłabym o nierozmiękczanie mu serduszka - byłoby mi szkoda takiego mrocznego charakteru :D
    ale Kubuś ... oj Kubuś. Jak ja go uwielbiam. Uwielbiam tą jego łagodność, dobre serce, ciepłe spojrzenie i w ogóle wszystko. Jednak potrafię zrozumieć Magdę. Potrzebuje go i kocha, na swój sposób na pewno go kocha. No ale jest Maciek ... wiadomo, że my kobiety jesteśmy stuknięte, skoro zawsze nas ciągnie do złych typów ... ah, same sobie komplikujemy życie ^^
    Pocałunek na początku rozdziału był wspaniały, a ta końcówka ... Hmmm, taki domyślny Maciek, kto by się spodziewał. Ciekawa jestem co zrobi Magda. Właściwie to chyba czegokolwiek by nie zrobiła, i tak nie ukryje przed Mackiem prawdy. A więc on już wie, że ją pociąga, a Kuba niekoniecznie. Ciekawe, co z tym fantem zrobi?
    Boże, ja cię na kolanach błagam, żebyś dodała następny jak najszybciej, choćby dzisiaj, choćby za godzinę, bo chcę dalej czytać, chcę, bo chyba już zupełnie sie uzależniłam :D
    Trzymaj się ciepło :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A Ty nawet nie wiesz, jak ja się jaram tym, że Ty się jarasz moim opowiadaniem:D Maciuś pozostanie bad, bo taki jego urok, musi wkurzać:P Kubuś ciepłe kluchy i Magda, która sama nie wie czego, by chciała - taki był plan, nie wiem jak mi to wychodzi, ale będę się tym kierować. Mam nadzieję, że zostaniesz tu do końca, bo wtedy wszystko się wyjaśni - motywy złości Maćka, kogo wybierze Magda (a może żadnego z nich?):)
      Powiem Ci, że Maciek z ta domyślnością walił w ciemno, a trafił. Tylko co odpowie mu Magda?:D
      Zapraszam wkrótce:P
      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. masz nadzieję, że zostanę do końca?! Chyba żartujesz! Jedynie awaria internetu na całym świecie mogłaby mnie powstrzymać od doczytania tego opowiadania do końca! Krótko mówiąc - nie pozbędziesz się mnie. Never ever :D Przerażona? ^^
      Pozdrawiam :)

      Usuń
    3. Hahah przerażona w żadnym wypadku!
      Ja dzięki Wam żyję w innym świecie:D

      Usuń
  4. Ja wiem, sama chciałam Macieja w wersji very baaaad, sama się o to prosiłam, zdaję sobie z tego sprawę, ale ... ale Maciej już przesadza! Rozumiem, że jest zły, zazdrosny, i bógwie co jeszcze, ale to nie uprawnia go do bycia kompletnym chamem! Och, Maciej!
    Najbardziej w tym wszystkim żal mi Kubę, bo on kompletnie nie ma pojęcia co się między nimi dzieje i ślepo kocha tę dziewczynę, która - bądźmy szczerzy - wcale taka lepsza niż Maciej to nie jest!
    Achhhhhhhhh, ale historia genialna, czekam na więcej :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz:*
      Może rzeczywiście przesadziłam trochę z Maćkiem, ale lubię skrajności:D Jakby Cię nie irytował, to jego rola byłaby kiepska:)
      Wczuj się w Magdy sytuację, a wtedy ją zrozumiesz.
      Pozdrawiam:*

      Usuń
    2. Wiem, wiem! :D
      Wczuwam się, ale wczuwam się również w sytuację Kubańka i to rani moje serce (którego nie mam, ale to je rani ;d)

      Usuń
    3. Kubaniek będzie miał swoje momenty jeszcze, zobaczysz:)
      Nie powiedziałam, że Magda wybierze Maćka na pewno:P

      Usuń
  5. Jezu, nawet nie wiesz jak ja się cieszę!
    Co ja mogę powiedzieć więcej!
    Cudo?!
    To jest genialne!
    Maciek mnie już nieco drażni. Tak jak Alice skomentowała, owszem świetnie spisuje się w roli bad boya, ale co za dużo to nie zdrowo, czasami mógłby puścić swoje hamulce i pokazać lepsza stronę swojego charakteru :)
    Magda - kocham to imię, sama wybrałam je na trzecie imię, ale na boga te dziewczę mnie irytuje już. Bawi się Kubusiem, niby wdycha do Maćka, ale w rzeczywistości to chyba sama nie wie do końca czego chce. Może dwóch naraz? :>
    - Kubuś - jakoś ciężko mi go sobie wyobrazić kompletnie pijanego, może dlatego, że mam jego uśmiech w głowie z powodu jednego zdjęcia? :D Biedny chłopina, niech już przejrzy, albo zdejmie swoje różowe okulary ^^
    jestem ciekawa kontynuacji, ponieważ zakończyłaś to specjalnie, by podnieść nam ciśnienie i emocje w oczekiwaniu, no kurde co dalej, co dalej?!?!
    Pozdrawiam Cię ciepło i weny! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest i Madelaine:*
      No cóż, Maciek po to jest, by irytować, później będzie już lepiej:)
      Kubunia też pokaże pazurki, już niebawem.
      Magda, nadałam bohaterce to imię, bo moja siostra takie nosi, a ona w młodości wpadła w podobną kabałę:P
      No cóż, co dalej to dowiecie się niedługo (mam teraz wolne i klikam przez większość dnia, czy to w komputer czy w telefon)
      i mam nadzieję, że nie zawiodę Waszych czytelniczych gustów:)
      Pozdrawiam!:)

      Usuń
    2. No, jestem kochana, jestem, :*
      Wczoraj widziałam parta, ale nie miałam siły na komentowanie :)
      Odnośnie mojego zdania o braku możliwości zdecydowania się na którego chłopaka, przypomniało mi się jak to kiedyś pisałam trójkąta erotycznego ^^ Ona jedna, ich dwóch i co z tym fantem zrobić xD
      I tak naszło mnie w pracy, by Ci to powiedzieć ^^
      Nie wiem czy chcę czekać, i jakoś paskudny charakter do Kubusia mi nie pasuje, ale pazurki, które by zadrapały braciszka czemu nie ^^

      Pozdrawiam :*

      Usuń
    3. Nieee, paskudny charakter Kubusia nie wchodzi w grę:)
      Raczej weźmie się chłopak za dzieło. Trójkącik, powiadasz:D
      Widzę, że z niejednego pieca już chleb jadłaś, czy jak to tam leciało:P Opisanie takiego czegoś to nie lada wyzwanie:)

      Usuń
    4. Oj tak, moja droga, to było nie lada wyzwanie ^^
      Ale jakoś podołałam ^^
      Skoro wszystkie chwiały z zachwytu ^^

      Usuń
    5. No ja się wcale nie dziwię:) Wiem, że Ty to potrafisz pisać:)

      Usuń
  6. Wchodzę, patrzę i oczom nie wierzę!
    Moja kochana SKOCZKOWA dodała już kolejny part! :)
    AAA jak się cieszę i banan na twarzy :)))
    I w dodatku jaki wspaniały. To opowiadanie jest takie wciągające, że po prostu brak słów.
    Aj kocham Cię :)
    M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz:*
      No tak, skoczkowa korzysta, bo ma wenę i czas, więc publikuje:D
      Cieszę się, że wciąga Cię moje opowiadanie, to wielki komplement:)
      Pozdrawiam i zapraszam na więcej:)

      Usuń
  7. Rozdział jest genialny. To, że Maciek w tym opowiadaniu będzie ogromnym bad boyem było wiadome od początku, ale nie myślałam, że zrobisz z niego aż takiego chama :D W niektórych momentach miałam ochotę mu przywalić w tą szliczną buźkę. Nawet sama Anka już przez niego płacze. Magda - zachowanie tej dziewczyny mnie irytuje. Najchętniej chciałaby mieć przy sobie ich dwóch, a w skutek czego może zostać sama. Najbardziej żal w tym wszystkim Kubusia. Nieświadomy niczego patrzy na życie przez różowe okulary. Prawda może go potężnie zaboleć :( Pozdrawiam i życzę weny :* Mam nadzieję, że nie będziemy musieli czekać zbyt długo :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za komentarz:*
      Tak, wiem. Może trochę przesadnie, ale miałam właśnie ochotę stworzyć aż takiego bohatera.
      Magda, jak to baba - niezdecydowana. Chciałaby złapać dwa koty za ogon:D
      Gdyby nie jej niezdecydowanie to ta historia nie miałaby sensu:)
      Pozdrawiam:*
      PS: nie dam Wam długo czekać:D

      Usuń
  8. To nie jest cudo.
    Ba! To nawet nie jest dobre.
    TO JEST GENIALNE ! *-*
    Dziewczyno, zdradź mi jak ci się udaje tak dobrze pisać ! :O
    Zacznę więc od poczatku :
    - Kuba - nie potrafie go sobie wyobrazić kompletnie zalanego, ale po prostu to, co robi z nim Magda - jest totalnie zakochany i nie widzi tej chemii między nią a bratem. Biedactwo, aż by się chciało go przytulic i powiedzieć prawdę noo ; _ ;
    - Magda - ona mnie zaczyna tak denerwować! Kocha Maćka, ciągnie ją do niego tak ?! To po co okłamuje Kubę?! Jak widze te jej wahania w stylu : o nie, jak on zareaguje to niech pomyśli co się stanie, jak nagle Kuba zobaczy ją np. całującą sie z Maćkiem ...... -.- Niech spada.
    - Maciek - no kurde, awwwww :3 Przy nim mam największy dylemat, bo z jednej strony go uwielbiam, a z drugiej wkurza mnie już. Taki oschły, chłodny - troche za dużo tego . ;/

    Czekam na kolejny rozdział z niecierpliowścią ! :***
    I zapraszam oczywiście do siebie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz:*
      Kochana, ja piszę tylko to, co mi wpada do głowy, do dobrego pisania mi jeszcze brakuje, że ho ho:)
      Poczekaj do następnego rozdziału, już nie będzie takiego okropnego Maćka, Magda też się trochę ogarnie, a Kuba się obudzi wreszcie:D
      Pozdrawiam i oczywiście zajrzę do Ciebie, jak tylko skończę swój rozdział:)

      Usuń
  9. Czytam Twoje opowiadanie i zastanawiam się, jak ja mogłam nie lubić polskich bohaterów. Jak ja mogłam nie znosić Maćka - choć w sumie dalej za nim nie przepadam - ale tego wykreowanego przez Ciebie najchętniej bym po prostu wyściskała i wycałowała, bo tak charakternego i zadziornego osobnika nie sposób nie uwielbiać. Jest wredny, złośliwy i bezczelnie bawi się biedną Magdą, ale paradoksalnie właśnie za to najbardziej go uwielbiam i pociąga mnie w nim, podobnie jak Magdę, ta jego ciemna strona. Ten początek, jak ją przyparł do ściany i pocałował... przez moment myślałam, że może znów się okaże, że to tylko sen któregoś z nich... a później tak po prostu się odsunął i jeszcze stwierdził, że to teraz ją upokorzył, to był po prostu mistrzowskim pokazem jego charakterku. Podobnie jak końcówka i ten tekst, że ona chce jego. Nie ma to jak powalająca pewność siebie, ale to tez jak najbardziej pasuje do tej jego wersji niegrzecznego chłopca. Kocham go takiego.
    W sumie jestem bardzo, bardzo ciekawa jak Magda zareaguje na tę końcówkę, bo choć Maciek trafił w sedno, to jednak na jej miejscu większość osób chyba by zaczęła kłamać, aby tylko nie dać mu satysfakcji.
    Ale nie da się ukryć, że pan Maciej jakieś tam uczucia ma, czego dowiodła scena kiedy płakał w swoim łóżku. Poza tym wydaje mi się, że zakończenie ostatniego odcinka też było jednak przejawem jakiś uczuć, a nie próbą upokorzenia, jak odebrała to Madzia i jak on sam później próbował to rozegrać. Myślę, że albo faktycznie usnął i przemówiła przez niego podświadomość, albo znalazł sobie wymówkę, aby się do niej zbliżyć z pobudek zupełnie innych niż chęć upokorzenia.
    Poza tym z tego co mówi Kuba to on wcześniej wcale taki nie był, że dopiero wypadek sprawił, że Maciek stał się czarnym charakterkiem. Ciekawa jestem czy to faktycznie tylko kontuzja, odsunięcie od skoków i zazdrość o to, że tym razem to Kuba się wyróżnia, czy może w przemianie Maćka tkwi coś głębszego.
    Co do Kuby to muszę przyznać, że mi go szkoda. Sądziłam też, że pokaże troszeczkę ostrzejsze pazurki, szczególnie po tym jak najpierw Magda rozmyślała nad tym jaki ich związek jest grzecznie niewinny i w zasadzie do niczego między nimi jeszcze nie doszło, a później zaczęło się ognisko i Kubuś się spił. Obawiałam się, że za sprawą alkoholu obudzi się w nim jakiś zwierz i spróbuje wymusić na Magdzie nieco głębsze zaangażowanie. Jedna na szczęście (jeden bad boy wystarczy w rodzinie) nie splamiłaś jego nieskazitelnego wizerunku i po prostu chłopaczyna usnął. Lubię go takiego słodkiego i porządnego. Prawdę mówiąc nie dziwię się Magdzie, że pociąga ją bardziej dzikość Maćka, a zarazem nie chce stracić tego poczucia bezpieczeństwa i opieki Kubusia.
    Wpakowałaś ich w niezwykle trudną sytuację, ale opowiadania to najlepsze miejsce na pokręcone sytuacje, bo przynajmniej nad nimi panujemy, nie to co w prawdziwym życiu.
    Dodam jeszcze tylko, że tekstem z poprzedniego odcinka " - Nie trzeba było podawać jej ręki, nie wiadomo, co przed chwilą w niej trzymała" po prostu rozniosłaś mnie na łopatki. Śmiałam się przez dobre kilka minut.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, ojej:) Dziękuję za ten obszerny komentarz, jest mi bardzo miło, że tak dokładnie przeanalizowałaś wszystko:)
      Osobiście uwielbiam wrednych i niegrzecznych chłopców i takim charakterkiem obdarzyłam Maćka, cieszę się, że pomimo jego buty i obcesowości, przypadł Ci do gustu:)
      Ostrzejsze pazurki Kuby jeszcze się pojawią, możesz być pewna, że nie podda się bez walki.
      W tym opowiadaniu ograniczam moje głupie teksty, którymi naszpikowane jest drugie, ale czasami lubię coś wtrącić, żeby nie było to tylko ciągłe wzdychanie o miłości:P
      Pozdrawiam i polecam się na przyszłość:*

      Usuń
  10. Nie wiem od czego zacząć, ale czuję ,że muszę napisać. Dotychczas czytałam tylko opowiadania o Gregorze i nie potrafiłam o żadnym innym skoczku. Po prostu totalnie mnie do tego nie ciągło i nie mogłam sobie tego wyobrazić. Maćkiem się jarałam, ale także historii o nim nie czytałam. Szczerze mówiąc, przeglądając ostatnio blogi, wpadłam na Twój, zerknęłam na pierwszy rozdział i stwierdziłam `a to o Maćku i Kubie,nic ciekawego,wolę Schlierenzauera. To był NAJWIĘKSZY błąd! Koleżanka napisała mi dziś ` ej , czytałam super opowiadanie o kocie i dała mi linka. Skoro ona tak napisała, to naprawdę musiało być w tym coś serio fajnego no i zaczęłam czytać. Kiedy skończyłam wszystkie 4 rozdziały, nie mogłam przeżyć, że to na razie koniec i muszę czekać na następny!Piszesz po prostu REWELACYJNIE.Bardzo podoba mi sie Twój styl. Z każdym rozdziałem piszesz coraz lepiej , więc aż się boję, co będzie na końcu. Myślę,że jeszcze nieraz nas zaskoczysz, a to jest to co lubię. Chociaż, przyznam się ,że po cichu liczę na dziki romans głównych bohaterów. Też uwielbiam takich chamskich cwaniaczków, ale z reguły są oni w rzeczywistości męscy, kochani i wrażliwi. Zobaczymy jaki naprawdę jest Maciuś. Trochę się rozpisałam,ale no nie mogłam się powstrzymać. Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział i strasznie Ci dziękuję, że dzięki Twojemu opowiadaniu jaram się Kotem jeszcze bardziej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, jest mi niezmiernie miło:D
      Najbardziej dlatego, że odciągnęłam Cię choć na chwilę od Schlieriego, a przekonałam do Polaków:P
      Bez dzikiego romansu się nie obejdzie. Także kocham chamskich cwaniaczków, mamy coś wspólnego:)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  11. o jezu, Twoje opowiadanie jest świetne <3

    OdpowiedzUsuń